Ks. prof. Bortkiewicz: Dla mnie osobiście to najtrudniejsza sprawa

Ks. prof. Bortkiewicz: Dla mnie osobiście to najtrudniejsza sprawa

Dodano: 
Ks. prof. Paweł Bortkiewicz
Ks. prof. Paweł Bortkiewicz Źródło: PAP / Tytus Żmijewski
Rok 2020 miał być dla Polaków wielkim świętem z dwóch powodów: beatyfikacji kard. Stefana Wyszyńskiego, a także setnej rocznicy urodzin św. Jana Pawła II. Ze względu na pandemię beatyfikację przełożono, natomiast pamięć o papieżu sprofanowano – mówi DoRzeczy.pl ks. prof. Paweł Bortkiewicz.

Damian Cygan: Jaki dla Kościoła katolickiego był rok 2020?

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz: Był to niewątpliwie rok trudny z kilku zróżnicowanych względów. Kościół oczywiście, pielgrzymując przez ziemię i czas, doświadczył wszystkich dolegliwości związanych z pandemią. To był czas przeformatowania w duszpasterstwie Kościoła, czas zetknięcia się z zaskakującą rzeczywistością. Ale zarazem był to czas wyzwalający bezwarunkową ufność w Bogu, a o to przecież w życiu Kościoła chodzi.

Druga trudność w moim przekonaniu to skandale i grzechy, które były udziałem przedstawicieli Kościoła. Co prawda nieustannie uświadamiamy sobie, że nasz Kościół katolicki to święty Kościół grzesznych ludzi, niemniej jednak są takie grzechy ludzi Kościoła, które stanowią szczególnie bolesną ranę na obliczu Chrystusa. Ujawnione skandale to zdemaskowane publicznie zło, które stoi w rażącej konfrontacji ze świętością Kościoła. Niezależnie od skali tego zła (nie zawsze wiarygodnego, nie zawsze prawdziwego) trzeba pamiętać, że każde ujawnione zło osłabia wiarygodność autorytetu Kościoła.

I wreszcie sprawa dla mnie osobiście najtrudniejsza. Rok 2020 miał być wielkim świętem, zwłaszcza dla nas Polaków, z dwóch racji. To miał być rok beatyfikacji Prymasa Tysiąclecia kard. Stefana Wyszyńskiego, a także rok celebracji setnej rocznicy urodzin św. Jana Pawła II. Ze względu na pandemię, beatyfikacja została przełożona na bliżej nieokreślony czas. Jest to o tyle trudne i bolesne, że duchowej obecności Prymasa Tysiąclecia jako błogosławionego potrzebujemy szczególnie mocno w tym czasie. Wielu z nas było i jest przekonanych, że duchowa obecność i patronat Prymasa, który przeprowadził, uchronił od "czerwonej zarazy", byłaby bardzo mocnym i konkretnym wsparciem w obecnej sytuacji. Szczególnie bolesne okazało się sprofanowanie pamięci o św. Janie Pawle II. W sytuacji kryzysu autorytetów w Kościele, w sytuacji chaosu moralnego i doktrynalnego, jego nauczanie pozostaje dla wielu z nas trwałym punktem odniesienia. Jest to nauczanie niepodważalne i tym na pewno należy tłumaczyć atak nie na nauczanie, które jest łatwe do weryfikacji, ale na biografię i wydobywanie z niej rzeczy niepopełnionych, w stosunku do których oskarżony nie może się bronić. Nie waham się stwierdzić, że jest to działanie równie niesprawiedliwe, co podłe.

Co księdza zdaniem było najważniejszym wydarzeniem w Kościele w 2020 roku?

Odpowiem na to pytanie może nietypowo – najważniejszym wydarzeniem dla mnie był głód i tęsknota. Głód wielu ludzi pozbawionych Eucharystii, głód wielu ludzi pozbawionych duchowego wsparcia w godzinach agonii. Umierających w izolacji i w samotności, pozbawionych wsparcia w postaci spowiedzi i wiatyku. A zatem głód, który był doświadczeniem powszechnym, o którym można było przekonywać się ze świadectw płynących z Europy Zachodniej, Stanów Zjednoczonych, a zapewne także i innych kontynentów. Temu głodowi towarzyszyła tęsknota za powrotem do czasów normalnych, czasów nie zapisywanych list obecności, ale przeżywania i budowania wspólnoty w Kościele. Tęsknota za komunią nie udzielaną z dyfuzorów, podawaną na talerzykach czy szczypcami, jak to miało miejsce w niektórych kościołach na Zachodzie, ale udzielaną jako Chleb życia, w sposób żywy, bezpośredni i zarazem godny. Przyznam się, że dla mnie jest to najważniejsze doświadczenie mijającego roku.

Jakie wyzwania stoją przed Kościołem w 2021 roku?

W związku z tym, co powiedziałem przed chwilą, jestem przekonany, że podstawowym wyzwaniem, przed jakim stajemy jako wspólnota ludzi wierzących jest potrzeba zaspokojenia głodu i tęsknoty. Ale przecież trzeba zauważyć i podkreślić, że obok tego realnego głodu i realnej tęsknoty, pojawiła się także obojętność i konformizm w zaistniałej sytuacji. Tych, którzy są głodni i stęsknieni trzeba zaspokoić, tych, którzy zatracili w sobie ten poziom wrażliwości chrześcijańskiej, trzeba na nowo do tej wrażliwości pobudzić.

Sprawa druga, która wydaje mi się rzeczą niezwykle istotną, a o której często mówiłem, mówię i prawdopodobnie będę to powtarzał: potrzebujemy dzisiaj rewojtylizacji Kościoła. W dobie – nie waham się powiedzieć – bluźnierczych słów "odjanopawłowienia" i "dewojtylizacji", trzeba powiedzieć bardzo mocno: potrzebujemy rewojtylizacji. Dlatego, że Jan Paweł II staje się coraz bardziej wielkim nieznanym. A to właśnie w jego nauce możemy znaleźć odpowiedź jednoznaczną i wyrazistą na tragicznie mylone słowa, którymi zasypywana jest przestrzeń życia publicznego. Mówiąc o tych tragicznie mylonych słowach, mam na myśli słowa takie jak "wolność", które w gruncie rzeczy pojmowane jest jako zbrodnicza anarchia. Mam na myśli "prawa człowieka", które mylone są z roszczeniami. Mam na myśli "godność kobiety", która rozumiana jest na sposób "ludzkiej samicy" (przypomnę, że to cytat z Simone de Beauvoir, ikony feministek). Mówiąc o relacji kobiety i mężczyzny, przemilcza się wartość miłości.

Wróćmy do Jana Pawła II, odczytujmy jego słowa, uczmy młodzież nieznanych przez nią tekstów i starajmy się zrozumieć, czym jest wolność, czym jest miłość, czym jest godność człowieka i prawa osoby ludzkiej. Rozpoznawajmy, na czym polega wartość kobiety, macierzyństwa, jakie jest piękno małżeństwa i rodziny. A ucząc tych słów i tych wartości, bądźmy zarazem ich świadkami. Kościół w 2021 roku jest wezwany w sposób bardzo konkretny i bardzo natarczywy wręcz do tego, by być Kościołem świętych, Kościołem świadków.

Czytaj też:
Ks. Bartołd: Dzięki Bożemu Narodzeniu możemy mówić, że jesteśmy dziećmi Boga

Rozmawiał: Damian Cygan
Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także