"Wolna, suwerenna i sprawiedliwa Polska, to Polska, która stoi na straży życia swoich dzieci. Wszystkich dzieci!"

"Wolna, suwerenna i sprawiedliwa Polska, to Polska, która stoi na straży życia swoich dzieci. Wszystkich dzieci!"

Dodano: 
Metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski
Metropolita krakowski abp Marek JędraszewskiŹródło:PAP / Jacek Bednarczyk
Musimy być i czuć się odpowiedzialnymi za życie każdego człowieka – w tym za życie dzieci jeszcze nienarodzonych, które żyją pod sercami swych matek i które oczekują przede wszystkim od nich serca przepełnionego miłością – mówił podczas krakowskich uroczystości Bożego Ciała arcybiskup Marek Jędraszewski .

Metropolita krakowski mówił w czasie dzisiejszych uroczystości o potrzebie ochrony życia poczętego oraz przywrócenie niedzieli ludziom, jako dnia wolnego od pracy. Poniżej publikujemy pełną treść kazania abpa Marka Jędraszewskiego wygłoszonego podczas procesji Bożego Ciała na Rynku Głównym w Krakowie:

Jak co roku Pan Jezus wyszedł na ulice naszego miasta. Ze swej strony miasto wita Go z najwyższą czcią i ogromną radością. W ten sposób my, jego mieszkańcy, dajemy wyraz naszej głębokiej i żarliwej wiary, iż w Najświętszym Sakramencie – pod postaciami Chleba i Wina – jest prawdziwie i realnie obecny Jezus Chrystus. Tym samym przezwyciężamy to, co mówią o Nim same tylko nasze zmysły. Czynimy to zgodnie ze słowami hymnu Pange lingua – „Sław języku tajemnicę”, w którym św. Tomasz z Akwinu pisał i jednocześnie wyznawał przed wiekami: „[jednym] Słowem więc, Wcielone Słowo/ chleb zamienia w Ciało Swe, wino Krwią jest Chrystusową,/ darmo wzrok to widzieć chce./ Tylko wiara Bożą mową/ pewność o tym w serca śle. (…) Niech przed Nowym Testamentem/ starych praw ustąpi czas./ Co dla zmysłów niepojęte,/ niech dopełni wiara w nas”.

Obecność Pana Jezusa w przestrzeni publicznej – na ulicach i drogach naszych miast i wiosek – wynika z Jego nieskończonej miłości do człowieka. „Tak bowiem Bóg [Ojciec] umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3, 16). Ojciec zesłał Syna, Zbawiciela świata i Odkupiciela człowieka. Syn zaś, w swym nieskończonym miłosierdziu, dokonawszy swej Paschy, czyli przejścia z tego świata – poprzez cierpienie, śmierć na krzyżu, Zmartwychwstanie i Wniebowstąpienie – do Ojca, zechciał pozostać pośród nas jako Chleb eucharystyczny. Zapragnął stać się naszym pokarmem, abyśmy nie ustali w drodze (por. Mk 8, 3). Jednocześnie, zamknięty w tabernakulach naszych kościołów i kaplic, czeka On na nas. Wyrazem tego jest jedno tylko słowo, które widnieje na drzwiczkach wielu tabernakulów – słowo: „Jestem”. Obecny pod postacią Chleba Pan Jezus zaprasza nas, abyśmy wyrywali się z naszej codzienności i udawali się do kościołów i kaplic – i tam w ciszy adorowali Tego, który „jest”. Na tym polega nasza miłość, będąca odpowiedzią na Jego miłość – nieskończoną, a równocześnie w najwyższym stopniu pokorną.

Drodzy Siostry i Bracia!

Jednakże jeden raz w roku, w uroczystość Bożego Ciała, na ulice naszych miast, miasteczek i wsi wychodzą niezliczone procesje eucharystyczne. Pragniemy bowiem naszej miłości do Pana Jezusa ukrytego w Najświętszym Sakramencie nadać wyraz publiczny. Więcej jeszcze, pragniemy, aby owo „Jestem” ze strony tej Miłości, którą jest Chrystus, zabrzmiało bardzo wyraźnie właśnie poza murami naszych kościołów i kaplic. Z drugiej strony wiemy, że w dzisiejszym świecie jest wiele miejsc, gdzie ludzie nie chcą takiej obecności Boga. W niektórych krajach, i to w krajach o chrześcijańskich korzeniach i tradycjach, szerzące się chrystofobia i chrystianofobia próbują doprowadzić do usunięcia z przestrzeni publicznej krzyży i innych symboli religijnych. Budzi to w nas smutek i żal, podobny do tego, jakiemu osiem wieków temu dał wyraz św. Franciszek z Asyżu, który płacząc, skarżył się głośno: „Miłość nie jest kochana”.

Niosąc w dzisiejszą uroczystość Bożego Ciała w złocistych monstrancjach Najświętszy Sakrament – pośród śpiewów, sypania kwiatów, pośród sztandarów i feretronów – pragniemy przyczynić się do tego, aby Miłość była kochana. Chcemy również, aby w przestrzeni publicznej dobitnie wybrzmiał głos tej Bożej miłości. Zdajemy sobie doskonale sprawę z tego, jak bardzo ten głos współczesnemu światu jest potrzebny. Tylko bowiem Boża miłość, która rozlewa się w ludzkich sercach, może skutecznie zmienić na lepsze oblicze tego świata.

Drodzy Siostry i Bracia!

Pan Bóg powierzył człowiekowi ziemię, aby czynił on ją sobie poddaną. Dzieje się to poprzez pracę. W swej nieskończonej mądrości Bóg wyznaczył jednak człowiekowi czas, który w Dekalogu został nazwany „dniem świętym” – dniem, w którym człowiek ma świętować. Dzisiaj jest właśnie taki dzień: świętujemy obecność Pana Jezusa utajonego pod postacią Chleba. Takim świętym dniem jest również każda niedziela, ponieważ każdej niedzieli świętujemy Zmartwychwstanie Chrystusa. Niestety, współczesny świat oddalając się od Pana Boga, odebrał człowiekowi zarówno sens jego pracy, jak i radość świętowania. Jakże bolesnym tego wyrazem jest utrata niedzieli jako dnia wolnego od pracy.

Nie wolno nam, Moi Drodzy, lekceważyć III Przykazania Dekalogu, które nakazuje „Dzień święty święcić”. Jest to sprawa, która dotyczy nie tylko osób wierzących, ale całego naszego społeczeństwa. Chodzi bowiem o to, aby w imię solidaryzmu społecznego wszystkim zapewnić możliwość niedzielnego odpoczynku, który pozwala na godne przeżycie niedzieli w kręgach rodzinnych i przyjacielskich. Wiemy przecież, jak bardzo wiele dzieci cierpi z tego powodu, że ich rodzice, zwłaszcza ojcowie, nie mają dla nich czasu nawet w świąteczne dni. Jakżeż w tym świetle wymownie brzmi tytuł IV Rozdziału Listu apostolskiego Dies Domini św. Jana Pawła Wielkiego z 1998 roku: Dies hominis – „Dzień człowieka. Niedziela dniem radości, odpoczynku i solidarności”. Chodzi zatem o to, „aby – jak rok temu w Piekarach Śląskich mówił metropolita katowicki, ksiądz arcybiskup Wiktor Skworc – niedzielę zwrócić człowiekowi. Każdemu człowiekowi. Bo niedziela nie jest luksusem, ekskluzywnym zbytkiem najbogatszych. Niedziela jest dla każdego... Jest to wartość niesprzedawalna, a państwo powinno ją chronić prawem, jako fundamentalne społeczne spoiwo, jak świętość!”.

Podejmując to ważne zagadnienie, pragniemy, Drodzy Siostry i Bracia, z całą mocą przyłączyć się dzisiaj do tych wielorakich głosów, które jednoczącą się we wspólnym wołaniu: „Niedziela Boża i nasza”. Niedziela będzie naprawdę nasza, jeśli – jako ludzie wierzący – uczynimy wszystko, aby przede wszystkim była ona Boża. Tę właśnie prawdę podkreślał św. Jan Paweł II, kiedy w 1991 roku pielgrzymował po naszej polskiej ziemi, przypominając nam, tuż po przemianach 1989 roku, że Polska będzie mogła zbudować swą prawdziwą wolność i niezależność jedynie wtedy, gdy wiernie będzie wypełniała Przykazania Dekalogu. W dniu 3 czerwca 1991 roku Papież powiedział w Lubaczowie: „Spodobało się Przedwiecznemu Ojcu uczynić Pośrednikiem naszego zbawienia swojego Jednorodzonego Syna, który dla nas stał się człowiekiem. Dlatego niedziela, dzień Jego zmartwychwstania, jest dla nas, którzy uwierzyliśmy w Chrystusa, dniem szczególnie świętym. W dniu tym gromadzimy się wszyscy wokół ołtarza, ażeby zaczerpnąć ze świętości Chrystusa i ażeby cały nasz tydzień uczynić świętym. Tutaj, podczas Mszy świętej, realnie uobecnia się ta niepojęta miłość, jaka została nam okazana przez krzyż Chrystusa. «Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne» (J 3,16). «Po tym poznaliśmy miłość, że On oddał za nas życie swoje» (1 J 3,16). Dzisiaj, kiedy część katolików zaczyna zaniedbywać coniedzielną Mszę świętą, trzeba nam sobie przypomnieć szczególnie o tajemnicy tej Bożej miłości, jaką zostaliśmy obdarzeni w Chrystusie i która się uobecnia na Jego ołtarzu. Nie łudźmy się: odchodząc od źródeł miłości i świętości, odchodzi się od samego Chrystusa”.

Dodajmy jeszcze tę prawdę: kiedy człowiek odchodzi od Chrystusa, odchodzi od samego siebie. Kiedy przekreśla Chrystusa w swoim życiu, w jakiejś mierze przekreśla również siebie samego.

Drodzy Siostry i Bracia!

Jest jeszcze inna droga zaparcia się własnego człowieczeństwa – jest nią Kainowe pytanie „Czyż jestem stróżem brata mego?” (Rdz 4, 9). Nabiera ono szczególnie tragicznego wyrazu, gdy odnosi się do człowieka najbardziej bezbronnego, ukrytego w łonie swej matki, którego niektórzy dorośli nie chcą być stróżami. W świetle obecnej pośród nas Miłości Bożej, ukrytej w Najświętszym Sakramencie, winniśmy po raz kolejny przypomnieć sobie, a jeszcze bardziej upomnieć się wobec świata o konieczność obrony życia dzieci jeszcze nienarodzonych. Z miłości Boga do człowieka wynika bowiem przeogromna wartość każdego ludzkiego życia w każdej fazie jego istnienia. Jeśli bowiem Bóg tak bardzo umiłował każdego z nas, iż wydał za nas Swego Syna, to i my powinniśmy kochać swych braci miłością ofiarną i aż do końca. Miarą naszego człowieczeństwa jest nasza fundamentalna nieobojętność na los drugiego człowieka, zwłaszcza tego niewinnego i całkowicie bezbronnego. Musimy być i czuć się odpowiedzialnymi za życie każdego człowieka – w tym za życie dzieci jeszcze nie narodzonych, które żyją pod sercami swych matek i które oczekują od nich serca przepełnionego miłością. Odnosi się to także do tych dzieci, które są dotknięte biologicznymi wadami. W imię eugeniki nie wolno nikogo pozbawiać życia! Jest to sprawa nie tylko pewnej wrażliwości społecznej, która w odniesieniu do tych zagadnień nieustannie się, na szczęście, pogłębia w naszym Kraju. Jest to sprawa także naszego państwa, które musi jednoznacznie stanąć w ich obronie, a rodziców tych dzieci wspierać w ich trudach rodzicielskich i wychowawczych. Wolna, suwerenna i sprawiedliwa Polska, to Polska, która stoi na straży życia swoich dzieci. Wszystkich dzieci!

Drodzy Siostry i Bracia!

„Tak bowiem Bóg umiłował świat” – mówił Pan Jezus do Nikodema podczas nocnej z nim rozmowy. My wszyscy jesteśmy z tej miłości. Z tej miłości się wywodzimy. Tę właśnie miłość Boga ku nam mamy głosić światu – rozświetlając ciemności, w jakich niekiedy się on znajduje. Dla jego ocalenia i zbawienia. Bo przecież wiemy z pewnością, jaką daje nasza wiara: jedynie dzięki swej miłości do Boga człowiek może odzyskać samego siebie, jedynie zginając kolana przed Najświętszym Sakramentem człowiek może ocalić własne człowieczeństwo.

W dzisiejszą uroczystość Bożego Ciała, przypadającą w roku szczególnie naznaczonym obecnością Matki Najświętszej, z największą czcią wypowiadamy więc słowa hymnu sprzed wieków: „Ave Verum Corpus/ Natum de Maria Virgine/ Vere passum imolatum/ In cruce pro homine” – „Witaj, prawdziwe Ciało/ Zrodzone z Maryi Dziewicy,/ Prawdziwie umęczone, złożone w ofierze/ Na krzyżu za człowieka”.

Amen.

Źródło: diecezja.pl
Czytaj także