Słaby początek Polaków. Tylko remis z Kazachstanem

Słaby początek Polaków. Tylko remis z Kazachstanem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Selekcjoner Adam Nawałka
Selekcjoner Adam Nawałka
Polacy tylko zremisowali w Astanie ze swoim najsłabszym rywalem grupowym, w pierwszym meczu eliminacyjnym do mistrzostw świata. Biało-czerwoni prowadzili po bramkach Bartosza Kapustki i Roberta Lewandowskiego 2:0, ale w drugiej połowie szybko stracili dwa gole i ostatecznie musieli podzielić się punktami z Kazachstanem.

Nie tak wyobrażali sobie początek eliminacji polscy kibice. Zapewne bardzo wielu z nich nie dopuszczało nawet myśli, że Polacy mogą stracić punkty w Kazachstanie. Tak się jednak stało, a drużyna Adama Nawałki niezbyt dobrze rozpoczęła batalię o awans do mistrzostw świata, które będą rozgrywane w Rosji w 2018 roku.

Dobra pierwsza połowa...

Tuż przed meczem okazało się, że Michał Pazdan ma problemy mięśniowe po wczorajszym treningu i nie zagra w Astanie. Selekcjoner postawił na Kamila Glika i Bartosza Salamona. Zapewne niewielu spodziewało się, że polscy obrońcy będą mieli w tym meczu aż tak dużo pracy. Sam początek spotkania również na to nie wskazywał. Biało-czerwoni objęli prowadzenie już w 8. minucie gry. Jakub Błaszczykowski precyzyjnie dograł w pole karne, a Bartosz Kapustka pewnie wbiegł w pole karne i skierował piłkę do siatki. Niedługo później podwyższyć mógł Arkadiusz Milik, ale napastnik Napoli trafił tylko w poprzeczkę.

Jeszcze w pierwszej połowie Polacy zdobyli drugą bramkę. W 35. minucie kapitan polskiej reprezentacji Robert Lewandowski przerzucił piłkę nad rywalem w polu karnym, ale wychodząc na czystą pozycję został sfaulowany. Napastnik Bayernu Monachium pewnie wykorzystał rzut karny i na tablicy świetlnej pojawił się wynik 2:0. Tuż przed przerwą kolejną sytuację miał Milik, ale po raz kolejny trafił w słupek.

...i fatalna druga

Druga połowa zaczęła się fatalnie dla Polaków. Od razu było widać, że biało-czerwoni nie są skoncentrowani, co zaczęli wykorzystywać gospodarze. Kolejne ataki Kazachów wprowadziły chaos w nasze szeregi. W 51. minucie były zawodnik Korony Kielce Chiżniczenko pokonał po raz pierwszy Łukasza Fabiańskiego. Niestety ta bramka tylko uskrzydliła gospodarzy. Siedem minut później Baiżanow zagrał piłkę w szesnastkę, a Chiżniczenko po raz kolejny pokonał polskiego bramkarza. Druga bramka była szokiem dla Polaków, którzy od tej pory starali się odwrócić losy spotkania. Niestety cały czas brakowało jakości w grze. Swoje szanse mieli m.in. Milik i Błaszczykowski, ale skrzydłowy Wolfsburga również trafił w słupek. Do końca meczu wynik nie uległ już zmianie i remis w Astanie stał się faktem.

Trzeba wyraźnie zaznaczyć, że remis w Kazachstanie jest porażką Polaków. Przed biało-czerwonymi będą jeszcze trudne spotkania i brak dwóch punktów może się zemścić. Być może we znaki dała się różnica czasowa i sztuczna murawa, ale faktem jest, że Polacy byli zdecydowanym faworytem spotkania. Zdaje sobie z tego sprawę prezes PZPN Zbigniew Boniek, który na Twitterze napisał tylko "Krótko, zawaliliśmy i nie ma co się tłumaczyć, gramy dalej - punktów szkoda". Oby limit pecha został już wyczerpany.

kg

fot. facebook.com/LaczyNasPilka

Czytaj także