El. MŚ: Polscy piłkarze zdobyli Bukareszt

El. MŚ: Polscy piłkarze zdobyli Bukareszt

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kamil Grosicki fantastyczną akcją otworzył wynik meczu w Bukareszcie
Kamil Grosicki fantastyczną akcją otworzył wynik meczu w BukareszcieŹródło:Facebook / Łączy Nas Piłka
11 listopada to był prawdziwie polski wieczór na stadionie w stolicy Rumunii. Biało-czerwoni nie pozostawili rywalom żadnych złudzeń i pokonali Rumunów 3:0. Dzięki zwycięstwu Polacy zapewnili sobie awans na pierwsze miejsce w grupie E eliminacji mistrzostw świata 2018.

Niepowtarzalny Turbo-"Grosik"

Od pierwszego gwizdka to podopieczni selekcjonera Adama Nawałki zaczęli dyktować warunki gry na boisku. Jednak początkowe strzały Roberta Lewandowskiego i Kamila Grosickiego nie przyniosły bramki dla polskiej drużyny. Jednak już w 11. minucie "Grosik" mógł nie tylko cieszyć się z gola, ale z fantastycznej akcji, której był głównym aktorem. Nie tylko na pełnej szybkości przebiegł on prawie pół boiska, po drodze mijając rywali, jak slalomowe tyczki, ale i oddał atomowy strzał, przy którym Ciprian Tatarusanu nie miał żadnych szans, a piłka po odbiciu od poprzeczki wpadła do siatki.

twitter

Po takim ciosie Rumuni potrzebowali wielu minut, by powoli dojść do siebie. Blisko wyrównania byli w 38. minucie, gdy po rzucie wolnym z bliskiej odległości uderzał Vlad Chiriches. Łukasz Fabiański wykazał się jednak dużym refleksem i nie pozwolił się zaskoczyć.

Pod koniec pierwszej połowy dwukrotnie bramkarza gospodarzy próbował pokonać zaś Jakub Błaszczykowski, ale nie było mu dane wpisać się na listę strzelców.

Ogłuszony "Lewy" uciszył trybuny

Po zmianie stron mogło się wydawać, że Polacy zostali "w szatni". Rumuni groźnie atakowali, a biało-czerwoni bronili się trochę rozpaczliwie. I gdy wydawało się, że bramka dla gospodarzy jest tylko kwestią czasu, to "samobója" strzelili własnej drużynie rumuńscy pseudokibice.

W 54. minucie powinien zostać wykonany rzut rożny dla Rumunii. Jednak zanim do tego doszł, z trybuny za polską bramką została rzucona petarda, która uderzyła w boisko tuż obok Roberta Lewandowskiego, a polski kapitan na kilka minut padł ogłuszony.

Tak naprawdę w tym momencie sędzia powinien przerwać spotkanie i zakończyłoby się ono walkowerem dla biało-czerwonych. Taka decyzja ostatecznie nie zapadła. Kilkuminutowa przerwa wybiła jednak z rytmu ekipę gospodarzy, która nie potrafiła już później na poważnie zagrozić biało-czerwonym.

W dodatku bardzo brzydkie zachowanie pseudokibiców z Rumunii zmotywowało "Lewego", który na boisku odpłacił im "pięknym za nadobne". Polski kapitan najpierw, w 82. minucie, po zgraniu piłki przez Łukasza Teodorczyka, wbiegł w pole karne i mocnym strzałem przełamał ręce bramkarza gospodarzy. Osiem minut później najskuteczniejszy zawodnik Polaków w tych eliminacjach wypracował zaś rzut karny i jeszcze zamienił go na bramkę.

Zima na fotelu lidera

Zwycięstwo biało-czerwonych 3:0 w pełni oddaje przebieg wydarzeń na boisku w Bukareszcie. Ta wygrana była pięknym zwieńczeniem Narodowego Dnia Niepodległości i sprawiła wiele radości polskim kibicom nie tylko w kraju, ale i tym, którzy w bardzo dużej grupie pojawili się na meczu w stolicy Rumunii.

Polacy, dzięki zdobytym trzem punktom, objęli prowadzenie w tabeli grupy E eliminacji do mistrzostw świata w Rosji w 2018 roku. Kolejnym rywalem biało-czerwonych będą w marcu przyszłego roku reprezentanci Czarnogóry.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także