Pobicie piłkarzy Legii. Właściciel klubu zabrał głos: To nie powinno mieć miejsca

Pobicie piłkarzy Legii. Właściciel klubu zabrał głos: To nie powinno mieć miejsca

Dodano: 
Legia - stadion
Legia - stadion
Właściciel Legii Warszawa Dariusz Mioduski przerwał milczenie i wydał oświadczenie ws. incydentu, do którego w nocy 1 października. Wówczas kibice Legii mieli poturbować zawodników "Wojskowych". "Wydarzył się incydent, który nigdy nie powinien mieć miejsca. Doszło do przekroczenia granic dotyczących funkcjonowania klubu i jego kibiców. Atak kibiców na własnych piłkarzy jest zjawiskiem niewytłumaczalnym" - napisał w oświadczeniu.

W niedzielę Legia przegrała na wyjeździe w fatalnym stylu z Lechem Poznań 0:3. Kiedy drużyna przyjechała w nocy na klubowy parking, to czekało tam na nią ponad 50 pseudokibiców. Do autokaru wszedł przywódca grupy, który „zaprosił” piłkarzy na zewnątrz. Takie sytuacje się zdarzają, więc zawodnicy sądzili, że czeka ich nieprzyjemna rozmowa. Było jednak inaczej.

Piłkarze Legii zostali zaatakowani na klubowym parkingu. Pseudokibice rzucili się na nich, uderzając głównie w tył głowy, z „liścia” w twarz. Całe zajście trwało około 10 minut. "Jeśli w kolejnym meczu zagracie tak samo, to znów przyjdziemy" – mieli usłyszeć zawodnicy Legii.

Czytaj też:
Skandal w Warszawie. Piłkarze Legii pobici przez pseudokibiców

Mioduski poinformował, że sprawą zajmuje się już policja, która ma narzędzia do wyjaśnienia sprawy. "Wyciągniemy też wnioski z niedopuszczalnej sytuacji, w której kibice podający się za grupę wyjazdową, swobodnie poruszają się po obiekcie klubu. Uszczelnimy ten system i zmienimy procedury w tym zakresie. Trzeba wyraźnie powiedzieć, że w tej sytuacji system ochrony zawiódł i wymaga zmian. Takie wydarzenia nigdy więcej nie mogą mieć miejsca" - napisał.

"Apeluję więc dziś do kibiców, ale także do piłkarzy, członków sztabu i całej legijnej społeczności - wykorzystajmy obecną przerwę reprezentacyjną do uspokojenia sytuacji i zapewnienia drużynie warunków, które pozwolą jej wrócić na właściwe tory" – czytamy.

Pełna treść oświadczenia Dariusza Mioduskiego.

Źródło: legia.com
Czytaj także