Ekwador w pułapce WhatsApp? Potwierdzają się tezy Piotra Woyciechowskiego

Ekwador w pułapce WhatsApp? Potwierdzają się tezy Piotra Woyciechowskiego

Dodano: 
Piotr Woyciechowski, b. prezes PWPW
Piotr Woyciechowski, b. prezes PWPW Źródło: PAP / Marcin Obara
W Ekwadorze trwa afera INA Papers – wyciekły właśnie tysiące tajnych korespondencji prezydenta kraju, Lenina Moreno. Chodzi głównie o poufne rozmowy za pośrednictwem aplikacji WhatsApp, ale także poczty Gmail. O niebezpieczeństwach, jakie niesie ze sobą "uzależnienie" elit politycznych od darmowych komunikatorów i mediów społecznościowych pisał Piotr Woyciechowski. "Powoduje to, że aktywność naszych prominentnych polityków jest lub może być stale monitorowana w sieci internetowej przez zagranicznych właścicieli darmowych komunikatorów" – alarmował publicysta "Do Rzeczy" w tekście "Polski rząd w pułapce WhatsApp’a".

INA Papers to zbiór dokumentów, które opublikowano w lutym 2019 roku. Miały one dotyczyć działalności m. in. spółki INA Investment Corp. założonej przez brata prezydenta Ekwadoru, Lenina Moreno. Z aferą powiązany jest nagły wyciek poufnych wiadomości prywatnych z iPhone’a i iPada prezydenta. Dokumenty INA Papers to prywatne zdjęcia, kontakty, rozmowy, a nawet rachunki wydatków. To wszystko ma łączyć Lenina Moreno z korupcyjnymi transakcjami i praniem brudnych pieniędzy na zagranicznych kontach bankowych.

O zagrożeniach, jakie mogą wynikać z nieostrożnego korzystania z darmowych komunikatorów, głównie przez polityków, pisał publicysta "Do Rzeczy" i ekspert ds. służb specjalnych Piotr Woyciechowski. Zauważył on, że mamy do czynienia z opisywanym przez ekspertów "uzależnieniem się" polskiej elity politycznej od bezpłatnych aplikacji. Chodzi głównie o media należące do koncernu Facebook. "Za ich pomocą nasze elity wzajemnie komunikują się, wymieniają wrażliwe informacje i opinie, uzgadniają stanowisko i niejednokrotnie podejmują w czasie gorącego sporu politycznego decyzje" – pisał Woyciechowski w tekście "Polski rząd w pułapce WhatsApp’a" na portalu Dorzeczy.pl.

Publicysta podkreśla, że darmowe komunikatory nie są bezpieczne i chronione w takim stopniu, by nadawały się do przechowywania i wymiany tajnych, poufnych i wrażliwych danych. Zauważa, że najważniejsi polscy politycy i urzędnicy państwowi powszechnie posługują się na swoich służbowych, ale także prywatnych telefonach komórkowych aplikacjami w rodzaju WhatsApp, Viber, Signal czy Telegram. "W zamian za bezpłatne korzystanie z szyfrowanych komunikatorów, ich producenci zbierają i przetwarzają tzw. metadane użytkowników oraz udostępniają dane podmiotom trzecim na określonych przez siebie zasadach i tak naprawdę tylko sobie wiadomych celach. Powoduje to, że aktywność prominentnych urzędników jest stale monitorowana przez zagranicznych właścicieli poszczególnych komunikatorów" – zaznacza Woyciechowski. Dodaje także, że korzystanie z bezpłatnych aplikacji tego typu oznacza rezygnację z anonimowości i umożliwia właścicielom owej aplikacji monitorowanie aktywności użytkownika w sieci. By chronić swoje dane i prywatność, należy zainwestować w komunikatory płatne. Użytkownik takowych może egzekwować jakość usług oraz ochronę i bezpieczeństwo danych.

twittertwitter

Afera INA Papers może być przykładem dla polityków z całego świata, jak darmowe aplikacje narażają ich (a co za tym idzie – dobro i bezpieczeństwo państwa) na utratę najbardziej wrażliwych i newralgicznych informacji. Jak zaznacza Woyciechowski, polscy politycy i urzędnicy wciąż podejmują decyzje i porozumiewają się za pomocą darmowych mediów społecznościowych. "Dobrze aby nasi politycy i wysocy urzędnicy państwowi o tym pamiętali i zmienili swoje dotychczasowe przyzwyczajenia" – podsumowuje publicysta.

Czytaj też:
Polski rząd w pułapce WhatsApp’a

Źródło: DoRzeczy.pl / avlab.pl
Czytaj także