"Nie" dla treści w języku białoruskim, "tak" dla treści po rosyjsku. Google szokuje

"Nie" dla treści w języku białoruskim, "tak" dla treści po rosyjsku. Google szokuje

Dodano: 
Laptop, zdjęcie ilustracyjne
Laptop, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Pixabay / Domena Publiczna
"Po wschodniej stronie Europy dla niektórych wciąż mieszkają 'dzieci gorszego Boga'" – oceniła na Twitterze dyrektor TV Biełsat Agnieszka Romaszewska. Dziennikarka wskazuje, że Google blokuje treści w języku białoruskim, a zezwala na obieg treści po rosyjsku. Informuje o tym także portal "Nasza Niwa".

"Google nie pozwala promować treści w języku białoruskim (a także kilku innych językach b. ZSRR). Można najwyżej przejść na rosyjski" – zauważa na Twitterze dziennikarka i dyrektor TV Biełsat Agnieszka Romaszewska (pisownia oryginalna).

O sprawie informuje dziś również internetowy portal "Nasza Niwa", powołując się na redaktora białoruskiej sekcji Radia Svaboda, Franka Wiaczorki. Jeszcze w 2018 roku Google wprowadziło nowe regulacje reklamowe, które miały służyć "wygodzie oraz zadowoleniu użytkowników" oraz ułatwiać reklamodawcom prowadzenie skutecznych kampanii. Nowe zasady koncernu są jednak krzywdzące dla niektórych państw, bo ograniczają promocję treści w ich językach. Dotyczy to zwłaszcza kilku krajów poradzieckich, między innymi Białorusi.

– Nie wpuszczają tych filmów w płatnych reklamach. Można je publikować, ale nie można ich promować, na przykład za pośrednictwem Google AdWords. Jedynym sposobem na obejście tego jest puszczenie wideo jako rosyjskiego, co też wielu robiło. Do maja, czerwca to działało, 50 proc. klipów przechodziło. Ale z każdym miesiącem dokonywali poprawek, pojawiało się coraz więcej zakazów. A teraz przechodzi tylko 10 proc. filmów. Będę próbował rozwiązać ten problem za pośrednictwem centrali, walczę już cztery miesiące – wyjaśnił "Naszej Niwie" Wiaczorka. Dodał, że koncernowi Google nie opłaca się obsługiwanie treści w "małych" językach, w których powstaje niewiele materiałów.

– Kiedy zadałem pytanie: "co robić?", bezceremonialnie odpowiedzieli: "rób rosyjskie napisy" – wspomina dziennikarz w rozmowie z "Naszą Niwą".

Wiele krajów poradzieckich ma mieć podobne kłopoty z Google, które blokuje materiały w takich językach także w swoich serwisach informacyjnych.

"Po Wsch. stronie Europy dla niektórych wciąż mieszkają »dzieci gorszego boga«, bo treści n.p. po katalońsku - promować można. #shame" –stwierdza w swoim wpisie Agnieszka Romaszewska z TV Biełsat.

twitterCzytaj też:
Szykuje się wielki skandal? Google przyznało, że podsłuchuje klientów

Źródło: Twitter / kresy24.pl
Czytaj także