Klerykalna niewola za stalową przyłbicą

Klerykalna niewola za stalową przyłbicą

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rosja
Rosja
Mapa przeciętnego widza rosyjskiej telewizji jest prosta: tu jesteśmy my, Rosja i kilka krajów, które nie całkiem odpadły od metropolii po rozpadzie Sowietów, a tam są oni, czyli nienawistna reszta świata - pisze w najnowszym numerze "Do Rzeczy" Gabriel Michalik.

Tak sobie rekonstruujemy rosyjski ogląd naszego kraju, najchętniej zapominając, że może on mieć źródła w tym, jacy w istocie jesteśmy. Na kształt nawet najbardziej fałszywej opinii o naszym kraju możemy mieć pewien wpływ. W ostatnich tygodniach zainteresowanie Lachami, Pszekami, Białopolakami (do wyboru) rozgrywa się zasadniczo w trzech nurtach.

Pierwszy nurt nie słabnie od czasu letniego szczytu NATO w Warszawie, a zakorzeniony jest w powszechnym wzmożeniu nacjonalistycznym i militaryzacji rosyjskiego życia. Operuje strachem przed bazami wojsk rakietowych paktu północnoatlantyckiego, które – rzekomo – powstają wzdłuż wschodniej granicy Polski. Widzi się w tym kolejny, wieńczący wieloletnią politykę agresji, krok NATO, poprzedzający totalny atak na Rosję.

(...)

Drugi nurt zainteresowania Polską omywa przede wszystkim rosyjskie środowiska liberalne o tyle, o ile bliższe są pozaparlamentarnej (więc jedynej) opozycji demokratycznej, która po niedawnych wyborach do Dumy znalazła się na dnie den. Tak głębokim, że najsilniejsza partia opozycyjna, Jabłoko, dotychczas przekraczająca w kolejnych wyborach trzyprocentowy próg i uzyskująca wskutek tego państwową subwencję, teraz – z 2 proc. głosów – straciła widoki na fundusze na działalność.

(...)

Trzeci nurt zaś dotyczy polskich prób wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej, które przecież od dawna są jasne: prezydent Lech Kaczyński zmusił pilotów do lądowania wbrew informacjom o złych warunkach pogodowych, przekazanym przez rosyjską kontrolę lotów.

(...)

Owszem, rozporządzając tak wielką propagandową machiną, jaką dysponuje administracja Putina, można tłumić słabsze głosy napływające z sąsiedniego kraju. Problem jednak zawiera się w tym, że tych głosów do ewentualnego tłumienia praktycznie brak. Polska nie próbuje zawalczyć o serca Rosjan. Odpuściła sobie. I w tym właśnie, a nie w głupstwach powtarzanych w Moskwie na temat naszego narodowego charakteru, uwyraźnia się, niestety, polska mikromania.

Cały artykuł dostępny jest w 40/2016 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także