Kilka dni temu prezydent Francji udzielił wywiadu skrajnie prawicowemu magazynowi – "Valeurs Actuelles". Mówiąc o problemie nielegalnej emigracji, Macron stwierdził, że woli mieć "we Francji legalnych migrantów z Gwinei lub Wybrzeża Kości Słoniowej, którzy przybyli tutaj aby pracować, niż ukraińskich lub bułgarskich przemytników".
Słowa polityka oburzyły przedstawicieli władz Ukrainy i Bułgarii. W poniedziałek ambasador Francji ma stawić się w bułgarskim MSZ, a bułgarski ambasador w Paryżu ma wręczyć francuskim władzom notę protestacyjną.
Również przedstawiciele ukraińskich władz ostro skrytykowali słowa prezydenta Francji. Bułgarska telewizja publiczna podała, że władze w Kijowie jeszcze w czwartek wezwały do siebie francuskiego ambasadora.
Czytaj też:
"Macron wściekły". Francuzka nie przeszła w europarlamencie