Koronawirus: Laboratoryjny rodowód i elementy wirusa HIV?

Koronawirus: Laboratoryjny rodowód i elementy wirusa HIV?

Dodano: 
fot. zdjęcie ilustracyjne
fot. zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Zoltan Balogh
Od początku epidemii koronawirusa pojawiały się sprzeczne informacje odnośnie możliwego rodowodu SARS-CoV-2: podczas gdy większość wirusologów zapewniała, że jego pochodzenie jest w 100% zwierzęce, niektórzy naukowcy, np. profesor Fang Chi-tai z Narodowego Uniwersytetu Taiwanu w Tajpej, wyrażali stanowisko, że zawiera on w sobie ingerencją ludzką i był „przebudowywany” w laboratorium. Ogólnie politycy abstrahowali jednak od tematu właściwego rodowodu koronawirusa, choć od kilku tygodni kwestia ta przybrała na wadze w ramach kolejnych politycznych wyładowań na linii Chiny-USA.

Rząd Stanów Zjednoczonych oskarża już otwarcie Chiny i Światową Organizację Zdrowia (WHO) o wprowadzenie w błąd świata odnośnie skali zagrożenia epidemią oraz o brak wdrożenia od samego początku skutecznej izolacji między Chinami a resztą świata, co uniemożliwiłoby powstanie pandemii. Donald Trump ogłosił zaprzestanie finansowania WHO przez USA do czasu wyjaśnienia zaniedbań a także wezwał Wielką Brytanię i sojuszników do podobnego kroku. W ostatnim czasie w amerykańskiej prasie pojawiały się też przecieki z domniemanych raportów amerykańskiego wywiadu sugerujących, iż przypadek zero mógł być związany z przypadkowym zakażeniem w specjalistycznym laboratorium biologicznym w Wuhan (poziom BSL-4).

Chiny nie pozostały obojętne na płynącą z Zachodu krytykę. Między innymi ambasada ChRl we Francji opublikowała polemikę odpierającą powszechnie spotykane zarzuty i krytykującą z kolei Zachód, w tym poczynania we Francji, jak np. tragiczną sytuację pozostawionych bez pomocy medycznej domów opieki czy deklarację 80 francuskich parlamentarzystów popierających przyjęcie Taiwanu do WHO. W rezultacie francuski minister spraw zagranicznych Jean-Yves Le Drian wezwał 14 kwietnia chińskiego ambasadora celem wyrażenia dezaprobaty rządu wobec chińskiej krytyki. Równolegle, 16 kwietnia, ukazał się w Financial Times obszerny wywiad z prezydentem Emmanuelem Macronem, który m.in. wyraził swe wątpliwości odnośnie działań chińskiego rządu związanych z epidemią, zaznaczając, że „działy się rzeczy, o których nie wiemy”. Również 16 kwietnia prof. Luc Montagnier, laureat nagrody Nobla za badania nad odkryciem wirusa HIV w Instytucie Pasteura, w wywiadzie dla medycznego portalu PourquoiDocteur? przedstawił w rozmowie z dr. Jean-François Lemoinem swoją analizę dostępnych sekwencji koronawirusa, której dokonał wraz z biomatematykiem Jean-Claude Perezem. Następnego dnia doprecyzował swoją wypowiedź w studiu telewizji CNEWS.

Francuski wirusolog wskazał, że genom koronawirusa opiera się na zwierzęcym modelu, ale zawiera dodane elementy wirusa HIV, a także inne elementy, jak np. fragmenty zarazków malarii. Pytany czy jest to wynik naturalnej mutacji, odpowiedział, że jest to owoc precyzyjnej zegarmistrzowskiej pracy wymagającej narzędzi molekularnych, dlatego „historia targu zwierzęcego jest ładnie brzmiącą legendą, ale jest niemożliwa – tzn. zupełnie nieprawdopodobna”. Wysunął hipotezę, że najbardziej racjonalnym wytłumaczeniem dlaczego dokonano takich zmian w wirusie są możliwe próby opracowania szczepionki na HIV, ale ostatecznie skończyło się na robocie „ucznia czarnoksiężnika”. Noblista uważa, że „zapomniano, że natura nie znosi byle czego, byle jakich sekwencji molekularnych. Moja hipoteza jest taka: natura eliminuje obce elementy z sekwencji koronawirusa, co potwierdzałaby spektakularna ilość mutacji, i stopniowa eliminacja elementów HIV, co widać w ostatnich danych z USA”. Francuski naukowiec zaproponował przy tym badania mogące przyspieszyć proces „samooczyszczenia” wirusa za pomocą fal, celem zmniejszenia jego ofiar, nie podając jednak jakichkolwiek podstaw naukowych dla tego procederu.

Pytany przez rozmówców, Montagnier zaznaczył, że jego analiza nie ma nic wspólnego z teorią spiskową; „do podobnych wyników doszli wpierw naukowcy w Indiach, ale wycofali się ze swych konkluzji pod wpływem odgórnej presji (...) Spiskowiec to ten który ukrywa prawdę: rząd Chiński ułatwiłby wiele rzeczy, gdyby powiedział co wydarzyło się w laboratorium w Wuhan. Bo prawda i tak wyjdzie na jaw. (...) Zresztą badania w Chinach czerpały z amerykańskiej pomocy finansowej i ludzkiej, stąd nie jest to tylko sprawa chińska”.

W chwili gdy epidemia stałą się nie tylko kwestią medyczną, ale także elementem batalii politycznych, zarówno tych wewnątrz narodowych jak i międzynarodowych, jeszcze trudniej laikom wyłonić jedną spójną teorię całości z mętnej wody sprzecznych ze sobą stanowisk specjalistów czy strategii przeciwdziałania. Sam Montagnier, choć jest zasłużonym naukowcem, był na przestrzeni ostatniej dekady niejednokrotnie stanowczo krytykowany przez naukowców we Francji za wyrażane opinie, niemające ich zdaniem oparcia w nauce. Bardziej złośliwi krytycy puentują nawet, że „cierpi on na standardową chorobę noblisty” zabierając głos w sprawach, na których się nie zna. 87-letni wirusolog nie przeczy, że wyraża swe opinie w sposób całkowicie niezależny: „Jestem już poza czasem, a mając Nobla jestem wolny od nacisków” tłumaczył w wywiadzie dla CNEWS.

Czytaj też:
Prawie 37 tys. ofiar śmiertelnych. USA pogrążone w epidemii
Czytaj też:
Druga fala epidemii we Włoszech? Eksperci ostrzegają

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także