Pierwszy weekend po otwarciu pubów w Anglii raczej spokojny

Pierwszy weekend po otwarciu pubów w Anglii raczej spokojny

Dodano: 
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP/EPA / Giuseppe Lami
Po otwarciu pubów w Anglii ludzie w zdecydowanej większości zachowywali się odpowiedzialnie – ocenił w niedzielę brytyjski minister zdrowia Matt Hancock. Mniej optymistycznie patrzy na sprawę policja, która podkreśla, że pijane osoby nie zachowują dystansu społecznego.


– Z tego, co widziałem, choć niektóre zdjęcia pokazują coś przeciwnego, ludzie w bardzo dużej mierze zachowywali się odpowiedzialnie. Ogólnie rzecz biorąc, jestem zadowolony z tego, co stało się wczoraj. Naprawdę dobrze było widzieć ludzi na zewnątrz – w dużej mierze zachowujących dystans społeczny – mówił minister Hancock w stacji Sky News.

W podobnym tonie wypowiedział się w BBC Simon Stevens, szef angielskiego oddziału publicznej brytyjskiej służby zdrowia NHS. – Dobrze, że nie widzieliśmy wczorajszej nocy takich scen, jakich ludzie się obawiali. Niemądra mała mniejszość, ale rozsądna większość – myślę, że to jest obraz z całego kraju, i niech to trwa – mówił.

Puby – zamknięte od 15 tygodni z powodu epidemii koronawirusa – mogły w Anglii wznowić działalność w sobotę rano. Wbrew temu, czego można było się spodziewać, wiele z nich, przynajmniej w centrum Londynu, nie skorzystało z takiej możliwości i wstrzymało się z otwarciem co najmniej do poniedziałku. Część innych przez pierwszy weekend przyjmowała tylko tych klientów, którzy wcześniej zrobili rezerwację przez telefon lub internet.

"Pijani ludzie nie mogą i nie będą zachowywać dystansu społecznego"

Z drugiej strony, w wielu miejscach znanych z życia nocnego, takich jak londyńskie Soho czy Shoreditch, do późnych godzin w nocy z soboty na niedzielę w pubach, barach i na ulicach były tłumy ludzi, którzy nie zawsze zachowywali zalecany dystans – i to mimo, że został on zmniejszony z dwóch metrów do jednego. Londyńska policja metropolitalna poinformowała, że w odpowiedzi na sugestie funkcjonariuszy pewna niewielka liczba lokali zamknęła się wcześniej ze względu na nadmierny tłok, ale ogólnie w stolicy nie było poważniejszych incydentów.

John Apter, szef Federacji Policji Anglii i Walii, mówił w niedzielę, że podczas służby minionej nocy w Southampton na południu Anglii miał do czynienia z "nagimi mężczyznami, radosnymi pijakami, wściekłymi pijakami, bójkami i jeszcze większą liczbą wściekłych pijaków". – Jest krystalicznie jasne, że pijani ludzie nie mogą i nie będą zachowywać dystansu społecznego. To była pracowita noc, ale zmiana sobie poradziła. Wiem, że na innych obszarach były przypadki napaści na funkcjonariuszy – mówił.

Jednak zarówno on, jak i przedstawiciele innych sił policyjnych w Anglii mówili, że ogólnie – biorąc pod uwagę, że po 15 tygodniach ludzie byli bardzo spragnieni nocnego życia – miniona noc przypominała raczej zwykły sobotni wieczór niż noc sylwestrową.

Oprócz zachowywania dystansu pewną kwestią pozostaje także przestrzeganie niektórych wytycznych mających zapewnić bezpieczeństwo. W pubach faktycznie nie ma zamawiania ani siedzenia przy barze, a jedynie przy stolikach, wprowadzono ruch jednokierunkowy, a przy wejściach zapewniono środki do dezynfekcji rąk. Jednak zalecenie, by wszyscy klienci zostawiali nazwisko i numer telefonu, by w razie, gdyby ktoś miał koronawirusa, można było namierzyć osoby będące w pobliżu, wydaje się fikcją. Tylko w jednym z trzech odwiedzonych przez PAP lokali obsługa poprosiła, by zarejestrować się na stronie internetowej, przy czym tego, czy zostało to zrobione, już nie sprawdzono.

Czytaj też:
Trump: Zmniejsza się śmiertelność wśród zakażonych koronawirusem

Źródło: PAP
Czytaj także