House of Trump. Kto wejdzie w skład gabinetu nowego prezydenta USA?
  • Jacek PrzybylskiAutor:Jacek Przybylski

House of Trump. Kto wejdzie w skład gabinetu nowego prezydenta USA?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Donald Trump do zespołu ds. przejęcia władzy powołał m.in. troje swoich dzieci
Donald Trump do zespołu ds. przejęcia władzy powołał m.in. troje swoich dzieciŹródło:Bloomberg/Getty Images
Mimo wielu ostrzeżeń końca świata jeszcze nie było. Co więcej, amerykański prezydent elekt wydaje się być pragmatykiem, a do jego najbliższej ekipy mają wejść ludzie przychylni Polsce.

Tylko dolara rocznie (mniej więcej 4 zł) będzie zarabiał 45. przywódca Stanów Zjednoczonych. Następca Baracka Obamy podczas pierwszego wywiadu dla CBS News zapowiedział, że zrzeknie się wynoszącej 400 tys. dol. (ponad 1,6 mln zł) prezydenckiej pensji. W ten sposób zwycięski miliarder błyskawicznie zrealizował pierwszą z przedwyborczych obietnic, a także zapewnił sobie miejsce w historii obok Herberta Hoovera czy Johna F. Kennedy’ego, którzy również zrezygnowali z pensji, a całe prezydenckie wynagrodzenie przekazywali na cele dobroczynne. Jednocześnie Donald Trump zawstydził europejskich socjalistów, takich jak np. prezydent Francji François Hollande, który co prawda obniżył sobie wynagrodzenie, ale i tak pobiera rocznie 158 tys. euro (równowartość ok. 700 tys. zł).

Pierwsze wypowiedzi prezydenta elekta zdają się ośmieszać diagnozy takich autorów jak Adam Michnik, który po wyborach rozpaczał, że ich rezultat to „niepokojąca wiadomość dla całego świata demokratycznego”, czy szefów tygodnika „Der Spiegel”, którzy na okładce pokazali wielką głowę Donalda Trumpa w kształcie komety, która zbliża się do Ziemi, by doprowadzić do „końca świata, który znamy”. Pierwsze wywiady udzielone przez Trumpa czy też jego oficjalne wypowiedzi po powyborczym spotkaniu z Barackiem Obamą pokazują, że miliarder celebryta, który nigdy wcześniej nie piastował państwowego urzędu, doskonale rozumie różnice między populistyczną, wręcz radykalną kampanijną retoryką a retoryką powyborczą: łagodniejszą i pragmatyczną. (...)

Wysuszanie bagna

Jeszcze zanim Trump opuści pozłacane wnętrza swojego apartamentu i przeprowadzi się do nieco skromniejszych pomieszczeń w Białym Domu, prezydent elekt skompletuje swój gabinet. To kluczowe zadanie dla świeżo upieczonego przywódcy, który podczas kampanii wielokrotnie obiecywał, że „wysuszy bagno” politycznej korupcji w Waszyngtonie i wprowadzi zakaz lobbingu.

I wygląda na to, że przynajmniej tę ostatnią obietnicę spróbuje zrealizować. Członkowie administracji Trumpa nie będą mogli pracować jako lobbyści przez pięć lat po odejściu z rządu. Zakaz z pewnością da się obejść – w końcu lobbysta może być formalnie konsultantem, doradcą lub kimkolwiek innym – ale przynajmniej część wyborców i mediów powinna być zadowolona.

Gorzej będzie z wysuszaniem bagna. Trump i jego ekipa mają do obsadzenia kilka tysięcy stanowisk. I chociaż media donoszą, że w najbliższym otoczeniu zwycięzcy trwa walka na śmierć i życie między różnymi frakcjami, to nie da się zbudować administracji wyłącznie z ludzi z antyestablishmentową metką. Głównym szefem personelu Białego Domu miliarder mianował już więc Reince’a Priebusa – przewodniczącego Krajowego Komitetu Partii Republikańskiej. 44-latek awansował nie tylko dlatego, że był lojalnym doradcą nowego prezydenta.

Cały artykuł dostępny jest w 47/2016 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także