W przeciwieństwie do europejskich przywódców, amerykański prezydent-elekt nie bał się powiedzieć prawdy o zmarłym minionej nocy kubańskim dyktatorze. Podczas gdy szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker stwierdził, że odszedł człowiek, który dla wielu był bohaterem, Donald Trump nazwał Fidela Castro brutalnym dyktatorem, który przez prawie sześć dekad gnębił własny naród. – Dziedzictwo Castro to rozstrzeliwania ludzi, kradzieże, niewyobrażalne cierpienie, bieda i zaprzeczenie podstawowych praw człowieka – ocenił.
Czytaj też:
Juncker o śmierci Castro: Świat stracił człowieka, który dla wielu był bohaterem
Trump podkreślił, że choć Kuba pozostaje totalitarną wyspą, to ma nadzieję, że śmierć dyktatora będzie początkiem „odchodzenia od okropności, które trwały zbyt długo, ku przyszłości, w której wspaniali Kubańczycy wreszcie będą żyć w wolności na jaką zasługują”.
Na koniec, prezydent-elekt zapewnił, że jego administracja zrobi wszystko, co będzie w jej mocy, aby Kubańczycy mogli rozpocząć drogę ku dobrobytowi i wolności.
Czytaj też:
Nie żyje Fidel Castro