Które obostrzenia faktycznie ograniczają COVID-19? Naukowcy odpowiadają

Które obostrzenia faktycznie ograniczają COVID-19? Naukowcy odpowiadają

Dodano: 19
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Maciej Kulczyński
Niefarmaceutyczne interwencje, takie jak pozostawanie w domu, kwarantanna czy i inne kroki podjęte w celu zwalczania wirusa SARS-CoV-2, mogą ograniczyć całkowitą liczbę i dzienne wskaźniki infekcji, ogólną liczbę zgonów oraz obciążenie opieki zdrowotnej – informują naukowcy w "PLOS ONE".

Badania przeprowadzili specjaliści z Georgia Institute of Technology. Wykorzystując dane ze stanu Georgia ustalili, że kombinacja interwencji niefarmaceutycznych może w niektórych przypadkach zmniejszyć skumulowaną liczbę zakażeń o połowę, a szczytową liczbę zakażeń do około jednej trzeciej, "spłaszczając krzywą" aby uniknąć przeciążenia państwowego systemu opieki zdrowotnej.

W badaniu porównano rzeczywiste statystyki ze zrewidowanymi modelami tego, co mogłoby się wydarzyć w stanie w ciągu ostatnich siedmiu i pół miesiąca bez fizycznego dystansowania.

Ponieważ liczba przypadków COVID-19 rośnie tej jesieni w kierunku nowego szczytu, badanie może pomóc urzędnikom zdrowia publicznego ocenić korzyści z potencjalnych strategii interwencyjnych, na przykład zamknięcia szkół podstawowych i średnich.







W badaniu modelowano liczbę zakażeń COVID-19 i wynikających z nich ciężkich następstw, a także zapotrzebowanie na łóżka szpitalne w warunkach dystansu społecznego, w szczególności zamknięcia szkół, pozostawania w domu oraz dobrowolnej kwarantanny.

– Przestrzeganie dobrowolnej kwarantanny, gdy wszyscy domownicy pozostają w domu, jeśli jest tam osoba z objawami lub ryzykiem zakażenia, ma znaczący wpływ na zmniejszenie rozprzestrzeniania się (choroby – red.) – powiedziała prof. Pinar Keskinocak, dyrektor Center for Health and Humanitarian Systems w Georgia Institute of Technology. – Pozostawanie w izolacji w domach (Shelter-in-place, SIP – czyli odpowiednik lockdownu) hamuje rozprzestrzenianie się na pewien czas, ale jeśli ludzie wracają do "normalnego biznesu" po SIP, jego znaczący wpływ zostanie utracony, więc należy po nim stosować dobrowolną kwarantannę i inne środki dystansowania fizycznego – dodała.

– Zgodnie z przewidywaniami obserwowane dane są zróżnicowane w poszczególnych stanach, co w dużej mierze zależy od zachowań ludzi – powiedziała prof. Nicoleta Serban. – Na przykład mobilność wzrastała szybciej w niektórych hrabstwach w porównaniu z innymi, co prawdopodobnie jest skorelowane ze zwiększonymi interakcjami fizycznymi i społecznymi, a zatem szybszym rozprzestrzenianiem się koronawirusa – tłumaczyła.

Symulacja różnych scenariuszy

Zespół z Georgii opracował i wykorzystał wyrafinowany model symulacyjny do prognozowania rozprzestrzeniania się infekcji. – Jest to model matematyczny, który naśladuje to, co może się zdarzyć w praktyce – w różnych scenariuszach – poprzez uchwycenie postępu choroby u jednostki, a także interakcji między ludźmi w gospodarstwie domowym, w grupach rówieśniczych, takich jak szkoły czy miejsca pracy, lub w grupach społecznych, takich jak sklepy spożywcze – powiedział uczestnik badania, Buse Eylul Oruc.

Model wykorzystuje parametry specyficzne dla COVID-19 oraz dane z Georgii dotyczące interakcji populacji i danych demograficznych. Badanie obejmowało okres od 18 lutego, oceniając różne scenariusze dystansu społecznego, w tym poziomy wyjściowe, w których żadna interwencja nie miałaby miejsca lub jedyną interwencją byłoby zamknięcie szkoły podstawowej i ponadpodstawowej, porównując je z kombinacjami pozostawania w domu i dobrowolnej kwarantanny z różnymi terminami i poziomami przestrzegania ograniczeń.

Wyniki porównano na poziomie stanu i społeczności pod względem liczby i odsetka skumulowanych i codziennych nowych objawowych i bezobjawowych zakażeń, hospitalizacji i zgonów oraz zapotrzebowania na łóżka szpitalne, łóżka na OIOM i respiratory, związanego z COVID-19.

Liczba hospitalizacji w Georgii okazała się mniejsza niż prognozowano na wiosnę, ale modele dokładnie przewidywały, które regiony będą miały największe rozbieżności między liczbą osób z ciężkimi następstwami a dostępnymi możliwościami opieki, a zatem potencjalne niedobory łóżek na OIT, łóżek szpitalnych i respiratorów.

Czytaj też:
Naukowcy odkryli, jak długo nosiciel wirusa zakaża innych

Dobrowolna kwarantanna pomaga

Wyniki sugerują, że pozostawanie w domach, po którym nastąpiła dobrowolna kwarantanna, zmniejszyło szczyt infekcji do mniej niż jednej trzeciej tego, co nastąpiłoby bez żadnej interwencji – i do mniej niż połowy, gdyby tylko szkoły zostały zamknięte. Modele prawidłowo przewidywały, że interwencje spowodują opóźnienie szczytu z kwietnia do czasu między końcem lipca a połową września, zmniejszając codzienne obciążenie systemów opieki zdrowotnej. Według badań wydłużenie czasu pozostawania w domach z czterech do pięciu tygodni przyniosło odpowiednio od 2 do 9 proc. i od 3 do 11 proc. skumulowanych infekcji i zgonów mniej. Niezależnie od czasu trwania lockdownu, zwiększenie dobrowolnego przestrzegania kwarantanny zmniejszyło codzienne nowe i skumulowane infekcje o około 50 proc.

Skumulowana liczba zgonów wahała się od 6 660 do 19 430 w różnych scenariuszach. Ponieważ wskaźniki infekcji w Stanach Zjednoczonych rosną pod koniec października, badanie może pomóc urzędnikom zdrowia publicznego wybrać najlepsze techniki przeciwdziałania zagrożeniu wirusowemu.

"Nasze wybory i nasze zachowania"

Całkowita populacja Georgii wynosi około 10,5 miliona, a liczba zgonów związanych z COVID-19 przekroczyła 7600. – Badanie dodatkowo podkreśliło i określiło ilościowo wpływ tego, jak przestrzeganie środków ochrony zdrowia publicznego wpływa na rozprzestrzenianie się chorób zakaźnych – powiedziała Keskinocak.

– Wnioskiem z badania jest to, że każdy z nas ma moc kontrolowania swojego zdrowia poprzez dokonywanie właściwych wyborów. Jako jednostki i jako naród często oczekujemy technologicznych lub medycznych rozwiązań problemów zdrowotnych, podczas gdy wiele z tych problemów, czy to na poziomie indywidualnym, czy na poziomie zdrowia publicznego, jest spowodowanych lub zaostrzonych przez nasze wybory i zachowania – wskazała prof. Keskinocak. – W przypadku wielu z nich nie potrzebujemy nowego, wymyślnego urządzenia, leku ani technologii, aby uczynić rzeczy lepszymi. Jako jednostki, gospodarstwa domowe lub społeczności mamy moc i odpowiedzialność za wpływanie i poprawę własnego zdrowia oraz zdrowia publicznego poprzez dokonywanie zdrowych wyborów – dodała.

Czytaj też:
Epidemia w Polsce. Najtrudniejsza sytuacja jest w trzech województwach

Źródło: PAP
Czytaj także