"250 kg dziecięcego mięsa dla fabryki kremów" – czyli o biznesie aborcyjnym w Hiszpanii
  • Małgorzata WołczykAutor:Małgorzata Wołczyk

"250 kg dziecięcego mięsa dla fabryki kremów" – czyli o biznesie aborcyjnym w Hiszpanii

Dodano: 
fot. zdjęcie ilustracyjne
fot. zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Barbara Ostrowska
Hiszpania jest jednym z krajów o najbardziej liberalnym prawie aborcyjnym na świecie i dlatego każdego roku abortowanych jest tam blisko 100 000 dzieci. Pomimo powszechnego dostępu do antykoncepcji i tabletki „Dzień Po” i to bez recepty(!), co roku rośnie liczba aborcji z interwencją chirurgiczną.

W 2019 uśmiercono w klinikach aborcyjnych 97. 398 dzieci. Czołowy demograf Hiszpanii - Alejandro Macarrón, przyznaje ze smutkiem, że skłonność Hiszpanek do usuwania ciąży osiągnęła rekordowy poziom. Liczby wskazują, że aż 21,3% wszystkich ciąż -kończy się aborcją. O przemyśle aborcyjnym na niebotyczną skalę w Hiszpanii mówi się od dawna. Parę dni temu ukazał się krótki dokument z wynikami śledztw zaangażowanych w to dziennikarzy i obrońców życia ze stowarzyszenia SCJ Vita. Jeszcze można go zobaczyć na You Tube zanim zapewne zostanie ocenzurowany. Tytuł brzmi „Las cloacas del negocio del aborto en España” (Kanały biznesu aborcyjnego w Hiszpanii), a w nim usłyszeć możemy o następujących efektach dochodzenia:

„Wiemy o milionowych transferach, o aborcyjnym lobby nacisku, które wywiera presję na polityków i na wszystkie warstwy społeczne. Nawet małe centrum aborcyjne na prowincji to obroty rzędu 2,5 mln euro. Na poziomie krajowym tylko w ramach finansowania z publicznych pieniędzy otrzymują ponad 60 mln euro”.

„Widzieliśmy jak robią kremy z ciał abortowanych dzieci, konkretnie, jedno centrum aborcyjne dostarcza średnio 250 kg dziecięcego mięsa do fabryki kremów”

„W klinikach aborcyjnych czekają setki zaświadczeń lekarskich, podpisanych przez lekarza in blaco, z pustym miejscem na imię i nazwisko pacjentki, tak aby kobieta wchodząc i płacąc miała już gotowe zaświadczenie, że aborcja uchroniła ją przed strasznymi szkodami psychicznymi”.

„W Hiszpanii istnieją wyspecjalizowane kliniki aborcyjne, w których dokonuje się bardzo późnych aborcji nawet do 9 miesiąca. Kobiety z całej Europy przybywają do nas w ramach turystyki aborcyjnej i płacą na czarnym rynku za aborcje, które są nielegalne w ich krajach”.

„Udało nam się przechwycić dokumentację, z której wynika, że centra aborcyjne nie deklarują otwarcie zarabianych pieniędzy, a ponadto np. maskują aborcje farmaceutyczne jako chirurgiczne w celach lukratywnych. Nasze stowarzyszenie odkryło także, że płatności dokonywane są na rzecz ważnych osobistości życia politycznego. Trzeba też zaalarmować kobiety, udające się do tych ośrodków, że ich dane osobowe nie są nijak chronione a dokumenty z wrażliwymi danymi można znaleźć w koszach na śmieci. Te ośrodki w ogóle nie dbają o dobro kobiet, jedyne co ich interesuje to zysk”.

„Obliczamy, że może to być 250 kilogramów „odpadów” ciał dzieci magazynowanych w beczkach i dostarczanych co tydzień do fabryk kremów w celu uzyskania kolagenu, podstawowego składnika kremów”.

Rozmawiając z paroma Hiszpanami zorientowanymi w temacie, uznaliśmy że dane o tygodniowych transportach tak dużych ilości abortowanych ciał dziecięcych, o jakich wspomina się w dokumencie, może być przesadzone, nawet biorąc pod uwagę wykorzystanie ważącego nieco więcej – łożyska. Z całą pewnością jednak, gdyby nawet chodziło o jeden kilogram dostarczany do produkcji kremów i tak sprawa budzi przerażenie a jeszcze bardziej zmowa milczenia wokół braku transparentności i działalności tak licznych klinik aborcyjnych pracujących w Hiszpanii „pełną parą”.

Trzeba też pamiętać o ogromnym czarnym rynku, jaki funkcjonuje a nawet powiązaniach z mafiami handlującymi żywym towarem i zmuszających do prostytucji dziewczęta szukające w Hiszpanii szansy na lepsze życie. Trzy lata temu „El Mundo” opisywało sprawę ośrodka aborcyjnego "Clínica Dator" w Madrycie, który "obsługiwał" mafię nigeryjską i zniewolone przez nich prostytutki. W proceder był uwikłany nawet urzędnik z madryckiego Ratusza.

O ilu jeszcze sprawach nie wiemy - można tylko się domyślać. W Hiszpanii brakuje woli politycznej, aby objąć śledztwem nielegalne praktyki i brak transparentności w funkcjonowaniu ośrodków aborcyjnych i to pomimo wieloletniego nacisku i wpływających pozwów ze strony katolickich stowarzyszeń i ich prawników. Media głównego nurtu także biorą udział w zmowie milczenia wokół tematu, ponieważ powszechnie dostępna aborcja jest jednym z najważniejszych „zdobyczy” demokracji hiszpańskiej.

Wczoraj premier Sanchez pogratulował też entuzjastycznie bratniej Argentynie zalegalizowania tak wyczekiwanego prawa do aborcji.

Dosadnie ale i bardzo trafnie podsumował ten fakt w swoim tweecie eurodeputowany hiszpański, niekwestionowany przyjaciel Polski – Hermann Tertsch pisząc: Śmierć budzi orgazm polityczny na lewicy. Ustanowienie eutanazji było okazją do świętowania. Aborcja bezpłatna nawet do dnia porodu będzie powodem do imprezowania. Zabijanie jako sposób na pozbycie się problemów”.

Niestety dla naszej lewicy aborcja także „jest OK”. Nie pozwólmy jej jednak na zbyt szybką okazję do świętowania zwycięstw – tak śmiertelnych dla najsłabszych w naszej wspólnocie. Tryumfalny pochód europejskiej lewicy to swoisty dance macabre ale tylko dla najbardziej bezbronnych…

Czytaj też:
Papież Franciszek reaguje na liberalizację aborcji w Argentynie

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także