Niepowaga – najpoważniejsza zaleta UE
  • Piotr GabryelAutor:Piotr Gabryel

Niepowaga – najpoważniejsza zaleta UE

Dodano:   /  Zmieniono: 

Jedną z kluczowych cech Unii Europejskiej, jej polityki czy może raczej – w jej przypadku – „postpolityki”, jest niepowaga. W UE nikt niczego nie traktuje poważnie. Ani tych mozolnie, często latami konstruowanych traktatów, ani unijnych norm, ani w gruncie rzeczy jakichkolwiek innych regulacji.

Od wszystkiego są lub w każdej chwili mogą powstać wyjątki, nauka o derogacjach (wyłączeniach od stosowania prawa unijnego) to osobna dyscyplina wiedzy, wszystko podlega ustawicznym negocjacjom i zmianom. Szczególnie wtedy, gdy w grę wchodzą interesy najsilniejszych państw UE, ale przecież także słabszym wiele się w tej materii udaje.

Weźmy zapisane w traktacie z Maastricht kryteria obowiązujące przy przyjmowaniu do strefy euro, które określają m.in. maksymalną wysokość deficytu finansów publicznych na poziomie 3 proc. PKB, a maksymalnego zadłużenia – 60 proc. PKB. Zasady te, rzecz jasna, cały czas obowiązują, tyle tylko, że niemal żadne z państw eurolandu ich nie przestrzega. I oczywiście – z punktu widzenia każdego z tych państw – to niedobrze, że tak się dzieje, wszelako z drugiej strony, gdyby nagle zmuszano je do ich przestrzegania, w Europie dawno zamiast wybuchających od czasu do czasu między krajami zimnych wojen mielibyśmy jedną, i to jak najbardziej gorącą wojnę ogólnoeuropejską. Wyobraźmy sobie bowiem, jak zareagowałyby Niemcy, które mają dług publiczny przekraczający 81 proc. PKB, gdyby ktoś zechciał się trzymać zapisów traktatu i zmusić je do natychmiastowego dostosowania się do reguł z Maastricht? A co zrobiłaby w tej samej sytuacji Francja, z długiem na poziomie 92 proc. PKB? Albo Włochy z garbem w postaci 130 proc. PKB? Naprawdę nietrudno się domyślić.

W dodatku tych reguł wciąż przybywa. Mnożyły się w czasach prosperity, teraz, w latach chudych, mnożą się jeszcze szybciej i „żyją” jeszcze krócej, każda o śmieszniejszej nazwie od poprzedniej (na czele z „sześciopakiem” – pamiętają państwo jeszcze?). A im ich więcej, tym łatwiej się ich nie trzymać. Bo jak się można trzymać aż tylu naraz? Rządy coraz bardziej i coraz chętniej gubią się w gąszczu regulacji, których nie przestrzegają, czym zresztą nikt się specjalnie nie przejmuje.

Jednak uwaga! To właśnie dzięki tej niepowadze – naczelnej normie, która rządzi Unią Europejską, a więc dzięki świadomości, że UE to w istocie pic na wodę i fotomontaż, że to wszystko dzieje się tylko trochę na serio, a głównie na niby – Unia może trwać i udawać swą potęgę. Niepowaga jest najpoważniejszym, najważniejszym filarem jej stabilności i największą wartością, która ją spaja.

Jeśli więc komuś choć odrobinę zależy na dalszym istnieniu UE, choćby tylko z tego jednego powodu, że uważa, iż jej niepodważalną zasługą jest odsunięcie od naszego kontynentu wojen, właśnie za tę niepowagę powinien z całą powagą trzymać kciuki.

Czytaj także