Grillowanie Wielkiego Brata
  • Jacek PrzybylskiAutor:Jacek Przybylski

Grillowanie Wielkiego Brata

Dodano:   /  Zmieniono: 
Grillowanie Wielkiego Brata
Grillowanie Wielkiego Brata

Wywiad USA miał monitorować połączenia telefoniczne i e-maile nie tylko liderów najważniejszych państw świata, ale także milionów zwykłych Europejczyków. Amerykanie zaprzeczają tym rewelacjom. Ze wzrostu napięcia między sojusznikami cieszą się zaś Rosjanie i Chińczycy- pisze w 41. wydaniu Do Rzeczy Jacek Przybylski.

-Ostatnie dni były bardzo nerwowe dla amerykańskich ambasadorów w krajach Unii Europejskiej. Kilku z nich już zostało wezwanych na dywanik najważniejszych europejskich krajów. Inni mogą się spodziewać, że sygnał z żądaniem wyjaśnień może nadejść w każdej chwili. Z doniesień brytyjskich, francuskich, hiszpańskich i niemieckich mediów wynika bowiem, że wywiad elektroniczny Stanów Zjednoczonych monitorował połączenia nie tylko kanclerz Niemiec Angeli Merkel i co najmniej 34 światowych przywódców, ale także milionów zwykłych Europejczyków. (…)

Według „Der Spiegel” specjalistyczne urządzenia szpiegowskie – tzw. gniazda szpiegów – które pozwalają na przechwycenie rozmowy praktycznie z każdego rodzaju telefonu oraz danych przesyłanych poprzez Wi-Fi etc., znajdują się na dachach lub na ostatnich piętrach amerykańskich ambasad. Szpiedzy obsługujący te urządzenia mają być akredytowani jako dyplomaci, dzięki czemu są chronieni przez immunitet. Zdaniem tygodnika tego typu „gniazdo” mieści się m.in. w Berlinie, gdzie placówka znajduje się w pobliżu kancelarii Angeli Merkel oraz Bundestagu, w którym zapadają decyzje dotyczące zarówno sposobu wydawania miliardów euro, jak i wysyłania żołnierzy na wojnę. Według raportu, do którego dotarli niemieccy dziennikarze, lista miast, w których przedstawicielstwa USA wykorzystywane są do operacji elektronicznego szpiegostwa, liczy aż 80 pozycji. Znalazły się na niej m.in. Ateny, Genewa, Kijów, Madryt, Moskwa, Paryż, Praga, Rzym, Wiedeń czy… Warszawa.

Ambasada USA w polskiej stolicy mieści się zaledwie kilkaset metrów od Sejmu, Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Ministerstwa Sprawiedliwości i kancelarii premiera. Rząd Donalda Tuska na informacje o skali szpiegowskiej operacji zareagował jednak o wiele spokojniej niż władze w Niemczech, we Francji czy w Hiszpanii, które zażądały zawarcia specjalnej umowy między UE a USA w sprawie granic wzajemnego szpiegostwa. (…)

Klub pięciorga oczu

Amerykańscy informatorzy dziennika „The Wall Street Journal” twierdzą też,
że dane dotyczące milionów połączeń telefonicznych, które wywołały taką burzę w Europie, nie były wcale zbierane przez NSA, ale zostały potajemnie przekazane Amerykanom przez europejskie agencje wywiadowcze. Słowa te zdaje się potwierdzać tajny dokument opublikowany przez hiszpański dziennik „El Mundo”. Wynika z niego, że Polska była w gronie 20 państw, które udostępniały dane NSA. Oprócz nas w „grupie B” („Focused Cooperation”) na liście znalazły się m.in. Austria, Belgia, Czechy, Dania, Grecja, Niemcy, Hiszpania, Japonia, Szwajcaria, Turcja czy Włochy.

Mimo medialnej kontrofensywy w zeszłym tygodniu w Waszyngtonie doszło do znaczącego zwrotu akcji. – Ludzie przestają bronić NSA i zaczynają knuć przeciwko niej. Będzie źle – zauważył jeden z byłych pracowników agencji, cytowany przez „Financial Times”. W tym samym tygodniu nóż w plecy szpiegów wbiła szefowa senackiej Komisji ds. Służb Specjalnych, która wcześniej stanowczo broniła NSA.

Tym razem Dianne Feinstein zaapelowała o „totalną rewizję” zasad zbierania danych wywiadowczych i nie zostawiła suchej nitki na monitorowaniu połączeń oraz e-maili zaprzyjaźnionych prezydentów oraz premierów.

Jej stanowisko poparł już nawet wstępnie senator John McCain. – Zawsze podsłuchiwaliśmy ludzi na całym świecie. Postęp technologiczny dał nam jednak tak ogromne możliwości, że sądzę, iż rzeczywiście można stwierdzić, że ich wykorzystanie może być obraźliwe zarówno dla nas, jak i dla naszych sojuszników – stwierdził były republikański kandydat na prezydenta.

Politycy i szefowie służb będą mieli jednak problem zarówno w wyznaczeniu grona „przyjaciół USA” (czy są nimi nadal egipscy generałowie?), jak i rangi osób, które nie są podsłuchiwane (czy skoro nie podsłuchuje się prezydentów i premierów, to ministrów już można, a jeśli nie, to czy można chociaż szpiegować wiceministrów etc.). Niemcy i Francuzi będą zapewne domagać się powiększenia ekskluzywnego „klubu pięciorga oczu” (Five Eyes). Jego członkowie – USA, Wielka Brytania, Kanada, Australia i Nowa Zelandia – na mocy specjalnego porozumienia wzajemnie się nie szpiegują i przekazują sobie praktycznie wszystkie dane wywiadowcze.

Snowden dawkuje afery

Jedno jest pewne – skandal szpiegowski zaszkodził stosunkom między USA a europejskimi sojusznikami. Po wrześniowej decyzji Obamy o zaniechaniu operacji przeciwko Syrii pozycja Ameryki jeszcze się osłabiła.

Tymczasem eksperci ds. bezpieczeństwa podkreślają, że Edward Snowden – były analityk CIA, który zyskał azyl w Rosji – jest w posiadaniu wielu tysięcy dokumentów objętych klauzulą „ściśle tajne”. Jest więc bardzo prawdopodobne, że gdy temperatura we wzajemnych europejsko-amerykańskich relacjach znów nieco opadnie, do mediów trafią kolejne dokumenty i wybuchnie nowy skandal. To zaś jest na rękę władzom zarówno w Pekinie, jak i w Moskwie. (…)

Cały artykuł dostępny jest w 41. wydaniu Do Rzeczy

Foto: wiki- Główna siedziba Narodowej Agencji Bezpieczeństwa w stanie Maryland. Pracuje w niej 20 tys. osób.

Czytaj także