Na pokładzie tupolewa należącego do rosyjskiego MON znajdowały się 92 osoby: 84 pasażerów i 8 członków załogi. W niedzielę rano, 2 minuty po starcie z lotniska w Soczi, samolot zniknął z radarów i spadł do Morza Czarnego. Nikt nie przeżył. Przyczyny katastrofy ma wyjaśnić specjalna komisja powołana zarządzeniem prezydenta Rosji Władimira Putina.
Czytaj też:
Rosja w żałobie. W katastrofie lotniczej zginęli członkowie Chóru Aleksandrowa
Telewizja Russia Today, powołując się na źródła w Federalnej Służbie Bezpieczeństwa Rosji (FSB), poinformowała, że wstępne wyniki śledztwa wykluczyły zamach. W tej chwili eksperci badają trzy najbardziej prawdopodobne wersje katastrofy: zassanie przez silnik ciała obcego, zatankowanie paliwa złej jakości, co doprowadziło do spadku mocy i zakłóceń w pracy silnika, a także usterka techniczna samolotu.
Czytaj też:
Katastrofa dla kultury, cios dla Putina
Agencja TASS, która powołuje się na źródła zbliżone do ekip ratowniczych, podała, że kapitan chciał posadzić samolot na wodzie. Według relacji jednego ze świadków maszyna zamiast nabierać wysokości zniżała lot. Na miejscu katastrofy wciąż pracują nurkowie.
Czytaj też:
Katastrofa rosyjskiego samolotu. Duda: To niepowetowana strata dla kultury rosyjskiej