Szwedzki lew wykastrowany
  • Marek MagierowskiAutor:Marek Magierowski

Szwedzki lew wykastrowany

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szwedzki lew wykastrowany
Szwedzki lew wykastrowany

Mount Everest politycznej poprawności leży oczywiście w Szwecji. Jednak ciągle wyrastają tutaj coraz to nowe, jeszcze wyższe szczyty- pisze w 44. wydaniu Do Rzeczy Marek Magierowski.

- Ambasador Szwecji w Polsce prawdopodobnie pozazdrościł popularności Stephenowi Mullowi, swojemu odpowiednikowi z USA, i postanowił zaistnieć w mediach. Uczynił to w sposób nadzwyczaj spektakularny.

Gdy 11 listopada spłonęła słynna tęcza ustawiona na warszawskim placu Zbawiciela, jeszcze tego samego dnia wieczorem na przypalonym szkielecie zaczęły pojawiać się kwiaty. Przynosili jej ci warszawiacy, dla których tęcza była znakiem tolerancji, nowoczesności oraz „europejskości”.

Nazajutrz na miejsce tragedii przybył także Staffan Herrström, przedstawiciel Królestwa Szwecji w naszym kraju. Osobiście przypiął do stelaża bukiet niebieskich i żółtych tulipanów oraz bilecik z napisem „In support of tolerance” („W obronie tolerancji”). Wywołało to euforię wśród setek internautów. „Tack så mycket!” – składali hołdy panu ambasadorowi wdzięczni Polacy, tłumnie nawiedzający Google Translatora. „Dziękuję bardzo” – rozeszło się echem szerokim i donośnym, i dobrze, bo bez wątpienia należało podziękować za tę wspaniałą lekcję savoir-vivre’u i pokaz cywilizacyjnej wyższości.(...)

Arabia Saudyjska feminizmu

To oczywiście nie pierwszy przypadek, gdy ambasador obcego kraju angażuje się w obronę praw homoseksualistów nad Wisłą. W warszawskiej Paradzie Równości uczestniczyli już m.in. dyplomaci z Wielkiej Brytanii i USA. Polityczna poprawność nakazuje wielu zachodnim rządom aktywne wspieranie postulatów osób LGBT czy promowanie parytetów płciowych w różnych dziedzinach życia.

Szwecja jest jednak przypadkiem szczególnym. Tak jak Anglicy współczują wszystkim pozostałym Europejczykom, że ci nie są angielskimi arystokratami, tak Szwedzi się zamartwiają, że nie wszyscy jeszcze stali się Szwedami – miłującymi seksualną różnorodność, filozofię gender i multikulturalizm. Chociaż w przeciwieństwie do flegmatycznych Brytyjczyków rodacy komisarza Wallandera z przyjemnością wszystkich by na „szwedzizm” nawrócili. Happening ambasadora Herrströma nie powinien nas zatem dziwić. Kto ma nas przekonać do kultu tęczy, jeśli nie Szwecja?

W Sztokholmie, Malmö czy Göteborgu taka sytuacja byłaby niemożliwa. Nikt bowiem tutaj nie potrzebuje żadnego materialnego pomnika tolerancji, bo cała Szwecja jest jednym wielkim symbolem politycznej poprawności. Wszystkie bez wyjątku mniejszości mają się tutaj czuć dobrze – to dogmat obowiązujący partie polityczne, instytucje państwowe i prywatne, biznes oraz świat kultury.

Pierwszym przykazaniem w szwedzkim dekalogu równości jest równość płci.

Julian Assange, założyciel WikiLeaks, nazwał niegdyś Szwecję „Arabią Saudyjską feminizmu”. Zważywszy na okoliczności, w jakich wypowiedział te słowa – oskarżenie o gwałt i ucieczka przed szwedzkim wymiarem sprawiedliwości – można by je uznać za cyniczną próbę usprawiedliwienia własnych niecnych czynów. Niemniej w słowach australijskiego hakera jest wiele prawdy. (...)

Genderowa pedagogia

W ciągu ostatnich pięciu lat rząd wydał ponad 110 mln koron (około 12 mln euro) na promocję równości i zwalczanie „płciowych stereotypów” w edukacji. W 1998 r. władze Szwecji wydały specjalny okólnik dla dyrektorów wszystkich placówek przedszkolnych: „Wychowawcy powinni przeciwdziałać przypisywaniu płciom tradycyjnych ról i cementowaniu płciowych schematów. W przedszkolach zarówno dziewczynki, jak i chłopcy muszą mieć te same możliwości rozwijania swoich talentów i zainteresowań. Nie mogą być skrępowani stereotypami”. Partia Zielonych zaproponowała nawet swego czasu, by w każdym przedszkolu stworzyć etat dla „genderowego pedagoga”, ale pomysł został odrzucony.

W wielu przedszkolach pedagog nie jest potrzebny. Nauczyciele sami realizują program głębokiej indoktrynacji – dobrowolnie i bez zbędnego nadzoru. A rodzice maluchów dobrowolnie się na to zgadzają.

Jedną z takich wzorcowych placówek jest sztokholmskie przedszkole Egalia, w którym dzieci, bawiąc się w dom, czasami przyjmują role tatusia i mamusi, a czasami tatusia i tatusia i w którym dba się o to, by dziewczynki sięgały po wozy strażackie, a chłopcy po lalki. A tak w ogóle słów „chłopiec” i „dziewczynka” w Egalii się nie używa, by unikać stereotypów także w warstwie lingwistycznej.

Ingerencja w język dzieci jest dowodem na to, że nie chodzi tutaj o działania doraźne, lecz o zakrojony na szeroką skalę eksperyment z gatunku inżynierii społecznej. Mało tego, Szwedzi nie tylko zakazują niektórych wyrazów, ale modyfikują także gramatykę. W styczniu 2012 r. ukazała się „neutralna płciowo” książka dla dzieci „Kivi och monsterhund” („Kivi i pies potwór”), napisana przez niejakiego Jespera Lundqvista. Autor wprowadza w niej trzeci zaimek osobowy, dotąd nieznany w języku szwedzkim – „hen”, określający osobę o nieokreślonej płci.

Książka wywołała gorącą dyskusję o tym, czy „hen” nie powinno powoli zastępować „han” (on) oraz „hon” (ona), szczególnie w literaturze przeznaczonej dla młodszych czytelników. Lundqvist stworzył także kilka kolejnych neologizmów – np. z połączenia „mammor” (mamusie) i „pappor” (tatusiowie) wyszły słowa „mappor” (matusie) i „pammor” (tamusie).

Do krucjaty przyłączają się również sprzedawcy zabawek. W specjalnym bożonarodzeniowym katalogu sieci „Top Toy” można znaleźć zdjęcia dziewczynek paradujących z plastikowymi karabinami oraz chłopców pchających różowy wózek. „Trzeba się przestawić na nowy sposób myślenia” – tłumaczył szef marketingu „Top Toy” Jan Nyberg. „Nie sprzedajemy już zabawek dla chłopców czy dziewczynek. Sprzedajemy, po prostu, zabawki dla dzieci”.

Decyzja firmy nie była jednak podyktowana wiarą w słuszność „nowego sposobu myślenia”, lecz obawą przed ostracyzmem. Już kilka lat temu sieć została skrytykowana przez rzeczniczkę ds. równości za to, że w swoich katalogach pokazuje chłopców przebranych za superbohaterów i dziewczynki odziane w suknie księżniczek.

Można się spodziewać, że obecny katalog to jedynie etap przejściowy. W następnym zobaczymy małego Szweda w stroju Królewny Śnieżki i małą Szwedkę w kapeluszu Indiany Jonesa. (...)

Cały artykuł dostępny jest w 44. wydaniu Do Rzeczy.

Czytaj także