Amerykańskie czołgi na rosyjskim podwórku?
  • Jacek PrzybylskiAutor:Jacek Przybylski

Amerykańskie czołgi na rosyjskim podwórku?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Władimir Putin, prezydent Rosji
Władimir Putin, prezydent Rosji Źródło: Flickr/Jedimentat44/CC BY 2.0
„Pierwszy raz od Zimnej Wojny, amerykańskie czołgi wjeżdżają na rosyjskie podwórko” – tak informację o oddziałach USA, które przez Niemcy zmierzają wesprzeć wschodnią flankę NATO, zatytułowała amerykańska telewizja CBS. Prokremlowska RT utyskiwała z kolei, że żołnierze USA zostali „w pośpiechu” przerzuceni do Polski jeszcze przed inauguracją Donalda Trumpa.

Zwiększone siły mają uspokoić Polaków i mieszkańców krajów bałtyckich, którzy po rosyjskiej agresji na Gruzję w 2008 r. oraz Krym w roku 2014, zaczęli się coraz bardziej niepokoi.

Niepokoić może również fakt, że jakiś amerykański redaktor uważa, że Polska to nadal „rosyjskie podwórko”. Bez wątpienia jako swoją strefę wpływów Polskę, Litwę, Estonię czy Łotwę traktuje gospodarz Kremla: Władimir Putin. 

Władze w Moskwie z pewnością będą próbowały wykorzystać fakt, że w Waszyngtonie niedługo zacznie rządzić Donald Trump, który podczas kampanii wyborczej podawał w wątpliwość sens dalszego istnienia NATO i jednoznacznie zapowiada ocieplenie na linii Biały Dom-Kreml. I chociaż zielone ludziki w mundurach, które – jak to powiedział Putin – „można kupić w każdym sklepie z militariami” zanim pojawią się w warmińsko-mazurskim, zapewne najpierw przejmą kontrolę nad łotewską Łatgalią, to jest to marne pocieszenie. Rosjanie mogą bowiem próbować taktyki prowokacji i destabilizacji również nad Wisłą.

Dobrze więc, że nasi amerykańscy sojusznicy przybyli już do Polski (nawet jeśli rosyjski atak wydawać się może mało prawdopodobny, to nieco większe „odstraszanie” nie powinno zaszkodzić). Jednocześnie niedobrze, że sytuacja w Europie stała się tak napięta, że Amerykanie muszą urządzać ten symboliczny pokaz siły.

Miejmy więc nadzieję, że w sytuacji, w której Rosjanie rozmieścili u granicy Polski m.in. zdolne do przenoszenia ładunków jądrowych rakiety Iskander, MON jak najszybciej zainwestuje nie tylko w „dobrą atmosferę” dla sojuszników czy rozwój wojsk obrony terytorialnej, ale znacząco przyspieszy też prace nad realizacją programów realnie zwiększających polskie zdolności obronne w XXI w.

Po wyborach we Francji i w Niemczech może się bowiem okazać, że prorosyjskie siły w Europie, zostaną znacząco wzmocnione. A wówczas Polska może być przedstawiana jako kraj politycznie niestabilny, który niepotrzebnie prowokuje kolejne konflikty między Rosja a UE.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także