Niemiecki minister przyznaje, że popełniono błędy ws. zamachowca z Berlina. Będzie raport

Niemiecki minister przyznaje, że popełniono błędy ws. zamachowca z Berlina. Będzie raport

Dodano: 
Zamach w Berlinie
Zamach w Berlinie Źródło: PAP / BRITTA PEDERSEN
Po tym, co się wydarzyło, nikt nie może usiąść i powiedzieć, że nie popełniono żadnego błędu - stwierdził niemiecki minister sprawiedliwości Heiko Maas. Polityk odniósł się na antenie telewizji ZDF do zaniedbań niemieckich służb ws. terrorysty, który 19 grudnia ubiegłego roku dokonał zamachu w Berlinie.

Szef niemieckiego resortu sprawiedliwości poinformował o kontroli, która ma wykazać, jak to możliwe, że doszło do zamachu w obliczu faktu, że Anis Amri był znany służbom. Mass podkreślił, że także Ośrodek Walki z Terroryzmem wiedział, że jest to osoba stwarzająca zagrożenie.

– W najbliższych dniach będzie raport sporządzony przez wszystkie uczestniczące urzędy, w którym dokładnie zostanie pokazane, kto i kiedy podjął działania i decyzje – zapowiedział.

Efekt zaniedbań...

19 grudnia Anis Amri porwał ciężarówkę, którą wjechał w tłum zgromadzony na Bożonarodzeniowym Jarmarku w Berlinie. W wyniku zamachu zginęło w sumie 12 osób, a 48 zostało rannych. Jedną z ofiar był Polak, któremu Tunezyjczyk uprowadził ciężarówkę. Do zdarzenia doszło w reprezentacyjnej alei Kurfuerstendamm znajdującej się w dzielnicy Charlottenburg, w zachodniej części miasta. Tunezyjczyk zdołał uciec z miejsca zdarzenia, a zastrzelono go podczas przypadkowej kontroli drogowej w Mediolanie 23 grudnia.

Już po zamachu okazało się, że Tunezyjczyk nie otrzymał azylu w Niemczech, w związku z czym miał być wydalony do kraju pochodzenia. Do deportacji jednak nie doszło ze względu na brak dokumentów. Co więcej, niemieckie media informowały, że służby już w lutym ubiegłego roku uznały Tunezyjczyka Amriego za stwarzającego zagrożenie. Śledczy mieli jednak wówczas ocenić, że nie jest prawdopodobne, że rzeczywiście dokona zamachu.

Czytaj też:
Tunezyjczyk podejrzany o zamach w Berlinie zastrzelony w Mediolanie

Źródło: Spiegel.de
Czytaj także