Księżniczka na Majdanie
  • Jacek PrzybylskiAutor:Jacek Przybylski

Księżniczka na Majdanie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Księżniczka na Majdanie
Księżniczka na Majdanie

Eugenia Tymoszenko po matce odziedziczyła urodę, waleczne serce i talent do polityki. Chociaż długo unikała jupiterów, teraz z determinacją walczy o wolność dla „żelaznej Julii” i obalenie „dyktatury Janukowycza”. – To początek rewolucji – mówi o obecnych protestach na Majdanie 30-latka, która w przyszłości może rządzić Ukrainą - pisze w najnowszym Do Rzeczy Jacek Przybylski.

-33-letnia szczupła, elegancka blondynka mogła wieść dostatnie życie w Wielkiej Brytanii czy Stanach Zjednoczonych. Jedyne dziecko przywódczyni pomarańczowej rewolucji, byłej premier Julii Tymoszenko – uwięzionej w 2011 r., czyli już za rządów jej zagorzałego przeciwnika prezydenta Władimira Janukowycza – niespodziewanie wybrało jednak życie na Ukrainie. Eugenia czy też po prostu Zenia – jak mówią o niej znajomi – najpierw zmieniła się ze zbuntowanej „brytyjskiej małolaty” w poważną bizneswoman i szefową fundacji pomagającej dzieciom. Gdy jej matka trafiła za kratki, musiała przejść kolejną przemianę. To głównie niezwykła determinacja Eugenii w walce o jej uwolnienie sprawia, że zachodni przywódcy wciąż jeszcze nie zapomnieli o uwięzionej „żelaznej Julii”, a dziennikarze na całym świecie co rusz donoszą o stanie zdrowia najsłynniejszej politycznej więźniarki świata. (...)

Córka Julii Tymoszenko twierdzi, że była premier – odsiadująca wyrok siedmiu lat więzienia w kolonii karnej Kachaniwska w Charkowie za „nadużycie władzy przy podpisywaniu umów gazowych z Rosją” – jest przez ukraińskie władze torturowana i powinna jak najszybciej zostać wypuszczona na leczenie. To dzięki Eugenii światowe media dostrzegły, że stan zdrowia byłej premier rzeczywiście pogarsza się z miesiąca na miesiąc. – Głównym celem Janukowycza jest trzymanie mojej matki w więzieniu co najmniej do czasu wyborów w 2015 r. – przekonuje na różnych kontynentach córka byłej szefowej ukraińskiego rządu, przestrzegając, że Julia Tymoszenko dłużej może nie wytrzymać. – Jeśli moja mama nie zostanie wkrótce wypuszczona na wolność, to umrze – mówiła zrozpaczona Eugenia w niedawnej rozmowie z niemieckim dziennikiem „Bild”. Córka „żelaznej Julii” wzywa więc unijnych przywódców do wywarcia stanowczej presji na władzach Ukrainy, na przykład poprzez wprowadzenie specjalnych sankcji wizowych wobec prezydenta Janukowycza i członków jego ekipy oraz do zamrożenia ich zachodnich rachunków bankowych. „Nie zabijajcie mi mamy” – apelowała też do obecnych władz w Kijowie.

Zagrożona jest jednak cała rodzina dawnej przywódczyni pomarańczowej rewolucji. Mąż Julii Tymoszenko – Oleksander – obawiając się, że i on może paść ofiarą zemsty Janukowycza, w zeszłym roku otrzymał azyl w Czechach. Eugenia także obawia się o własne bezpieczeństwo. Jak twierdzi, jej rozmowy są podsłuchiwane, a ona sama jest śledzona. Obecne władze w Kijowie utrudniają też młodej Tymoszenko prowadzenie jej restauracyjnego biznesu. Eugenia nie chce jednak uciekać z Ukrainy. Zamiast tego zdecydowała się po prostu zatrudnić świtę osobistych ochroniarzy.

Dzięki nim, gdy w ostatnich dniach w Kijowie milicja brutalnie pałowała prounijnych demonstrantów, córka „żelaznej Julii” mogła regularnie pojawiać się na Majdanie Niepodległości. Udzielała wywiadu za wywiadem, jasno deklarując, że jest zwolenniczką podpisania przez Ukrainę umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. – Nie dawajcie szans dyktaturze Janukowycza – prosiła zagranicznych korespondentów, z którymi rozmawiała m.in. wewnątrz swojego luksusowego range rovera. „Ubrana w czarną designerską suknię, mówiąca płynnie po angielsku [...], wyglądała bardziej jak Natalie Portman tuż przed wyjściem na czerwony dywan w Hollywood niż jak polityczny dysydent według stereotypu przeciętnego człowieka” – relacjonował niedawno korespondent BBC, wyraźnie zdumiony realiami ukraińskiego życia politycznego. (...)

Cały artykuł dostępny w 47. wydaniu Do Rzeczy.

Czytaj także