PiS przestawia wajchę

PiS przestawia wajchę

Dodano: 
Dlaczego Prawo i Sprawiedliwość nagle dostrzegło odradzający się na Ukrainie banderyzm?
Dlaczego Prawo i Sprawiedliwość nagle dostrzegło odradzający się na Ukrainie banderyzm?Źródło:FOT. SERGEI REZNIK\TASS\GETTY IMAGES
Zwrot w retoryce dotyczącej Ukrainy ma posłużyć rządowi jedynie jako wewnętrzne narzędzie. Jednak i tak przyniesie korzyści –  tłumaczy Tomasz Kwaśnicki.

Od niepamiętnych czasów opowieść snuta przez media i polityków głównego nurtu (bez względu na polityczne sympatie i partyjne afiliacje) sprowadzała się do otwartego bagatelizowania lub wręcz negowania odradzającego się za wschodnią granicą banderyzmu. W najlepszym wypadku dawano do zrozumienia, że należy udawać, że się nie odradza, lub wręcz cieszyć się z tego, bo to cementujemłody ukraiński naród, dając mu siłę, energię i wigor tak potrzebne zwłaszcza teraz, gdy w pojedynkę broni on łacińskiej cywilizacji przed azjatyckim najeźdźcą.

„W takich okolicznościach nie można odmawiać Ukrainie prawa do odwoływania się do przykładów patriotycznych postaw ze stosunkowo krótkiej historii tego kraju” – informuje w oficjalnym dokumencie podsekretarz stanu w MSZ Katarzyna Kacperczyk. „Ja aż tak nie dostrzegam gloryfikowania banderyzmu na dzisiejszej Ukrainie. Raptem kilka procent osób w ogóle wie, co to był banderyzm” – uspokaja szef MSZ Witold Waszczykowski. „Nie istnieje nic takiego jak banderowska Ukraina. Jest to wytwór propagandy rosyjskiej. […] To wszystko absurd” – wyrokuje członek gabinetu politycznego MSZ, Przemysław Żurawski vel Grajewski.

Nic dziwnego zatem, że w tych okolicznościach ambasadorem na Ukrainie został Jan Piekło – człowiek, dla którego „działalność księdza Zaleskiego jest na rękę rosyjskiej propagandzie”, gdyż kapłan ów „szkodzi stosunkom polsko-ukraińskim, a przez to samej Polsce […]. Epatuje rzezią wołyńską i żąda jej rozliczenia, zapominając, że Ukraińcy mają teraz ważniejsze sprawy na głowie niż ciągłe przepraszanie księdza Zaleskiego za zbrodnie UPA […]. Nie widzę nic złego w tym, że Ukraina chce uczcić ludzi, którzy walczyli z komunistycznym reżimem. Zdarzył się wtedy epizod bratobójczej walki między Ukraińcami a Polakami, doszło do zbrodni wołyńskiej, ale to tylko część historii UPA, która ma również inne karty, których nie chcemy zauważyć”.

Tomasz Kwaśnicki

Cały artykuł opublikowany jest w 6/2017 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także