Donald Trump przestawia wajchę

Donald Trump przestawia wajchę

Dodano: 
Nie wszyscy współpracownicy Donalda Trumpa są „ludźmi prezydenta” w ścisłym znaczeniu tego sformułowania
Nie wszyscy współpracownicy Donalda Trumpa są „ludźmi prezydenta” w ścisłym znaczeniu tego sformułowania Źródło:fot. Drew Angerer/Getty Images
Tomasz Kwaśnicki | Przedwcześnie ogłasza się fiasko planów resetu stosunków USA – Rosja

Dymisja gen. Flynna ze stanowiska doradcy ds. bezpieczeństwa oraz nagły zwrot w retoryce Białego Domu na temat stosunków amerykańsko-rosyjskich sprawiły, że wielu dziennikarzy, polityków i publicystów ogarnęło dokładnie to samo zakłopotanie co Dar Adala. Sytuacja ta wywołała bowiem konsternację zarówno zwolenników, jak i przeciwników nowego amerykańskiego prezydenta. Pojawiły się nawet głosy zarzucające mu wprost zdradę wyborców, głupotę i brak cywilnej odwagi. (...)

Równie poirytowani nagłym i niespodziewanym zwrotem Trumpa są dziś jego polityczni przeciwnicy. Antyrosyjskie gesty i wypowiedzi przedstawicieli nowej amerykańskiej administracji, zamiast spodziewanego entuzjazmu, wywołały wściekłość polityczno-medialnej elity USA, która od czasu kampanii wyborczej usiłuje przedstawić nowego prezydenta jako marionetkę Putina. Nic więc dziwnego, że po tej stronie politycznego sporu, zamiast spokojnej analizy, poszukiwanie klucza do zrozumienia posunięć Trumpa „skupiło się na jego odpychająco nieobliczalnej, mściwej, prostackiej, narcystycznej, niebezpiecznej, a niekiedy wręcz maniakalnej osobowości (z pominięciem tych teorii spiskowych, które traktują go jako rodzaj »mandżurskiego kandydata« lub pacynkę Kremla)” – zauważa publicysta „Foreign Policy”, Ivan Krastev.

W Polsce tymczasem zarówno politycy odpowiedzialni za dotychczasową linię naszej dyplomacji, jak i publicyści gorliwie ją wspierający odetchnęli z ulgą. Gdy nazajutrz po dymisji Flynna rzecznik Białego Domu Sean Spicer poinformował, że prezydent Trump oczekuje, iż „Rosja zwróci Krym Ukrainie”, a sekretarz obrony James Mattis oświadczył, że USA będą układać się z Rosją „z pozycji siły”, poczucie pewności polskich elit medialno-politycznych stało się niezachwiane, zamieniając się niemal w euforię po ogłoszonej dwa dni później na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa deklaracji wiceprezydenta Pence’a, obiecującego Europejczykom kontynuację dotychczasowej polityki Stanów Zjednoczonych wobec starego kontynentu i „twarde wspieranie NATO”..

Cały artykuł dostępny jest w 9/2017 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także