Jak podkreśla rzeczniczka rosyjskiego MSZ, prezydent Ukrainy nie panuje nad sytuacją w kraju i nie jest w stanie zapobiegać tego typu incydentom. Sugeruje również, że Petro Poroszenko jest pod silnym wpływem ukraińskich środowisk radykalnych i nacjonalistycznych.
Do ataku na polską placówkę dyplomatyczną doszło przedwczoraj tuż po północy. Jak wstępnie udało się ustalić przybyłej na miejsce policji, konsulat został ostrzelany najprawdopodobniej z granatnika lub innej „poważnej broni”. Świadczą o tym zeznania konsula Krzysztofa Sawickiego, który przyznał, że wybuch przypominał użycie ciężkiej broni. Na wykorzystanie granatnika wskazują także oględziny zniszczonego okna oraz uszkodzonego dachu. Podczas zajścia nie ucierpiała żadna z osób. Konsul wraz z rodziną przebywał wówczas w innej części budynku.
Po incydencie w Łucku, MSZ podjęło decyzję, że do czasu spełnienia oczekiwań dotyczących zapewnienia ochrony polskim placówkom dyplomatycznym, wszystkie polskie urzędy konsularne na Ukrainie pozostaną zamknięte.
Czytaj też:
Szczerski: Prezydenci Polski i Ukrainy rozmawiali o ataku w Łucku
Czytaj też:
MSZ: Polskie placówki na Ukrainie pozostają zamknięte