Rzecznik Białego Domu powiedział podczas konferencji prasowej, że Amerykanie mają dowody potwierdzające, że syryjski reżim Baszara el-Asada planuje kolejny atak chemiczny. Sean Spicer nie podał szczegółów, jednak zapewnił że jeśli władze Damaszku zdecydują się na taki krok, cena jaką będą musieli za to zapłacić będzie bardzo wysoka.
– Gdyby do tego doszło, odpowiedź amerykańska będzie zdecydowana – zapowiedział.
W ostatnim ataku z użyciem broni chemicznej, przeprowadzonym 4 kwietnia, zginęło 86 osób, a ponad 150 zostało rannych. Do ataku chemicznego, doszło w syryjskiej w prowincji Idlib w mieście Chan Szajchun. Wśród zabitych było co najmniej 30 dzieci. Miasto Chan Szajchun leży na obszarze kontrolowanym przez rebeliantów. Atak ten spotkał się również ze zdecydowaną reakcją USA, które wystrzeliły 59 pocisków samosterujących Tomahawk na syryjską bazę lotniczą Szajrat w prowincji Hims.
Konflikt w Syrii trwa już od sześciu lat i dotychczas pochłonął życie około 300 tysięcy osób. Szacuje się też, że kilka milionów osób musiało opuścić swoje domy i zostało bez środków do życia.
Czytaj też:
Odwet za atak chemiczny. USA zaatakowały bazę lotniczą w Syrii