Gwałtowne protesty, które przerodziły się zamieszki, wybuchły w piątek wieczorem, w związku ze śmiercią 20-letniego czarnoskórego Brytyjczyka Rashana Charlesa. Mężczyzna zmarł w szpitalu, niedługo po tym jak został zatrzymany przez policję. Sprawą jego śmierci zajmuje się specjalna komisja śledcza.
Protestujący uważają, że został on zbyt ostro potraktowany przez funkcjonariuszy, którzy go zatrzymali, ale zwracają także uwagę na inne przypadki stosowania przemocy przed policję.
W wyniku starć na ulicach, zniszczone zostało wiele sklepów i budynków we wschodniej części miasta. Na miejscu musiały interweniować oddziały prewencyjne policji, a w stronę funkcjonariuszy poleciały race, petardy i butelki.
Policja potwierdza, że zatrzymano cześć protestujących, ale na razie nie wiadomo jak wielu.