Prezydent Filipi nie potępił policyjnej akcji przeprowadzonej we wtorek, ale podziękował funkcjonariuszom biorącym w niej udział. W skoordynowanej akcji w prowincji Bulacan na Filipinach zabito 32 osoby, a kolejne 107 zatrzymano. Zgodnie z prawem z 2016 roku, policja miała prawo strzelać do podejrzanych bez ostrzeżenia.
Jak podała miejscowa policja, zabici i zatrzymani to podejrzani o przestępstwa narkotykowe. W ramach akcji służb skonfiskowano broń i narkotyki – amfetaminę i marihuanę.
Antynarkotykowe prawo wprowadzone przez prezydenta Duerte oraz ostra walka z kartelami dzieli Filipińczyków. Część z nich popiera decyzje władz, a część krytykuje służby, oskarżając policję o stosowanie bezprawnej przemocy. Organizacje humanitarne apelują, że wbrew oficjalnym informacjom podawanym przez władze, od 2016 roku zabito nie 3 tysiące, a ponad 9 tysięcy osób, podejrzanych o handel narkotykami.
Czytaj też:
Eksplozja i strzały w hotelu na Filipinach. Na miejscu antyterroryści