W środę brytyjska telewizja Sky News, powołując się anonimowe źródła podała, że negocjacje ws. Brexitu opóźniają się, a kolejna tura rozmów może odbyć się nie wcześniej niż w grudniu. Powodem ma być brak konkretów dotyczących relacji już po Brexicie, jakich od Wielkiej Brytanii oczekuje Unia Europejska.
Tymczasem dzisiaj brytyjski rząd dementuje doniesienia medialne.Trwają sprawne prace i jesteśmy przekonani, że do października uda się osiągnąć wystarczający postęp, aby rozmowy mogły przejść do kolejnej fazy – wskazała w oświadczeniu rzecznik Departamentu ds. Opuszczenia Unii Europejskiej.
Według politologa, dr Przemysława Żurawskiego vel Grajewskiego, szum informacyjny ws. Brexitu może być próbą wywołania nacisku na negocjatorów. – Owa gra prasowa przypomina nieco grę w czasie procesu odwrotnego, czyli w czasie negocjacji akcesyjnych do UE Polski. Wtedy też presja na Polskę, czyli jedną ze stron negocjujących, polegał właśnie na wypuszczaniu różnego typu informacji prasowych. Nawet jeśli miały one w sobie ziarno prawdy, to stwarzały nacisk opinii publicznej na negocjatorów – na korzyść tego, kto był inicjatorem nacisku – tłumaczy politolog.
Rzeczywiście, jeszcze do niedawna, w brytyjskim rządzie dochodziło do tarć związanych z formą, jaka ma przybrać Brexit. Główną osią sporu było to, czy wyjście z Unii Europejskiej powinno być „miękkie” czy „twarde”. Taki spór zaistniał między ministrem finansów Philipem Hammandem, a ministrem handlu Liamem Foxem. Ostatecznie jednak udało się wypracować wspólną propozycję na okres przejściowy po wyjściu Wielkiej Brytanii z europejskiej Wspólnoty.
Czytaj też:
40 mld euro za wyjście z Unii Europejskiej
Czytaj też:
Brexit może być prezentem dla Niemiec. Bankowcy już liczą zyski