Merkel zaprosiłaby uchodźców do Europy ponownie

Merkel zaprosiłaby uchodźców do Europy ponownie

Dodano: 
Protest na wiecu wyborczym Angeli Merkel
Protest na wiecu wyborczym Angeli Merkel Źródło:PAP/EPA / FILIP SINGER
„Wszystkie istotne decyzje, jakie podjęłam w 2015 roku podjęłabym ponownie” – mówi Angela Merkel pytana przez "Welt Am Sonntag" o to, czy zmieniłaby decyzję w sprawie przyjmowania imigrantów. Przyznała jednak, że nie jest możliwe, by ktoś spędzał urlop w kraju, z którego rzekomo uciekał przed prześladowaniem.

W wywiadzie dla niedzielnego wydania niemieckiego dziennika, kanclerz Angela Merkel, pozwoliła sobie na pewną dozę samokrytycyzmu, jednak nie chodziło o decyzję o zaproszeniu imigrantów do Europy. Przyznała, że w okresie poprzedzającym kryzys migracyjny zbyt stanowczo broniła systemu dublińskiego, który „zbyt obciążał kraje takie, jak Włochy czy Grecja”, i który nie spełnia już swojej roli. Wspomniany system dubliński nakłada na wszystkie państwa członkowskie obowiązek rozpatrywania wniosków o azyl samodzielnie i w oparciu o własne przepisy krajowe, tj. tak, by osoba wnosząca o azyl, np. na granicy kraju członkowskiego, nie była odsyłana do innych krajów. Zdaniem Merkel takie rozwiązanie „jest obecnie nie do przyjęcia”.

W 2015 r. doszło do sytuacji nadzwyczajnej, której zdaniem Merkel „nikt nie powinien doświadczyć, również ludzie szukający schronienia”. Jej zdaniem jest to dowód konieczności wprowadzenia stałego mechanizmu relokacji migrantów w całej UE. Merkel odniosła się również do doniesień, zgodnie z którymi „uchodźcy” wyjeżdżają na urlopy do krajów pochodzenia. Oświadczyła, że spędzanie wakacji w kraju, w którym dana osoba jest prześladowana, jest nie do pomyślenia i że w takim przypadku należałoby ponownie przeprowadzić postępowanie azylowe. O tym, że sam fakt podróżowania na inne kontynenty, na co nie może sobie pozwolić wielu rdzennych mieszkańców Unii, jest sprzeczny z obrazem „biednych uchodźców” czy nawet „biednych migrantów”, już nie wspomniała.

Mimo deklaracji o podtrzymaniu decyzji sprzed dwóch lat wydaje się, że Merkel koryguje nieco swoje spojrzenie na migrację. W wywiadzie mówi, że należy zadbać o skuteczność działań libijskiej ochrony wybrzeża, w tym o wyposażenie jej w odpowiednie środki techniczne. Jednak przede wszystkim wzywa Libię do „przestrzegania prawa międzynarodowego”.

W trakcie wywiadu poruszono również inne zagadnienia. Niemiecka kanclerzy wykluczyła możliwość rezygnacji z silników diesla, co deklarują niektóre miasta i państwa Zachodu. „Przemysł samochodowy jest jednym z filarów naszej marki Made in Germany”, oświadczyła, dodając, że daje on pracę 800 tysiącom osób i zapewniając, że jest gotowa „stać u boku” tego przemysłu w jego drodze ku przyszłości. Wskazała także, że korzystanie z napędu wysokoprężnego jest konieczne, jeśli Niemcy mają wykonać swoje zobowiązania w zakresie ograniczenia emisji CO2. „Musimy jednak zmniejszyć również emisje tlenków azotu” (z silników diesla) – zauważyła.

Czytaj też:
Schulz: Merkel jest oderwana od rzeczywistości

Źródło: Welt Am Sonntag
Czytaj także