Wolski: Europa regionów
  • Marcin WolskiAutor:Marcin Wolski

Wolski: Europa regionów

Dodano: 
Protest przed referendum ws. niepodległości Katalonii
Protest przed referendum ws. niepodległości Katalonii Źródło: PAP / Alberto Estevez
Przy okazji wydarzeń w Katalonii odezwało się mnóstwo głosów, dlaczego europejska centrala, tak ochoczo zajmująca się rzekomymi zagrożeniami demokracji w Polsce, z ociąganiem bierze się za łamanie praw na ulicach Barcelony, a także niespecjalnie przejmuje się wizją rozpadu Hiszpanii?

Moim zdaniem głównie dlatego, że wszystko rozgrywa się według założonego scenariusza, w który jest wpisany rozpad historycznych państw narodowych na mrowie regionów. Europa rozdrobniona – jak Niemcy po pokoju westfalskim – jest marzeniem eurokratów, którzy chcieliby z nich ulepić europaństwo, nie zdając sobie sprawy (szczególnie Francuzi) z tego, że w końcu taki zlepek musiałby się stać Cesarstwem Rzymskim Narodu Niemieckiego lub – mówiąc mniej elegancko – Czwartą Rzeszą. Duże państwa narodowe stanowią poważną przeszkodę dla nieukrywanych planów, które nieustannie stara się przyspieszyć, tworząc wspólne ministerstwo finansów lub spraw zagranicznych. A czemu innemu miałby służyć pomysł głosowania nie na partie w ramach państw, ale na ponadnarodowych chadeków, socjalistów, liberałów? Ciekawe, czy wskutek tego musiałaby powstać również Europejska Partia Nacjonalistyczna, żeby w ogóle móc kandydować?

W każdym razie nietrudno sobie wyobrazić mapę Europy za lat parę, wzbogaconą kilkunastoma dodatkowymi państwami – Katalonią, krajem Basków (być może w unii z francuskim skrajem Nawarry), Bretanią, Szkocją, Walią, Alzacją i Lotaryngią, Korsyką, Flandrią i Walonią, Lombardią, Sycylią i Neapolem, Siedmiogrodem, Morawami, Tyrolem... Z Polski na razie można będzie spróbować wykroić Wolny Śląsk, ale biorąc pod uwagę ambicje polityków (za secesjami stoją głównie politycy, a dopiero później „słuszne dążenia lokalnego społeczeństwa”), być może powrócimy do podziału z okresu rozbicia dzielnicowego. Mazowszu, Kujawom, Pomorzu itp. też należy się suwerenność.

Mapa winna uwzględnić także muzułmańskie emiraty, które niewątpliwie powstaną. Regiony wobec islamskiej nawały będą przecież jeszcze bardziej bezbronne – na początek mogę sobie wyobrazić emirat Grenady, sułtanat Prowansji czy Sardynii, nie mówiąc o centralnej Île- de-France (kalifat Galii) z Paryżem zamienionym w nowy Bagdad. Nierealne? Pożyjemy, zobaczymy. W każdym razie wszystko idzie w tym kierunku. ©

Całość dostępna jest w 41/2017 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także