Liczba ofiar śmiertelnych wzrasta, gdyż straż pożarna wciąż znajduje ciała mieszkańców miasteczek i ich okolic, którzy nie zdążyli uciec przed falą powodziową. Dwa ciała znaleziono też w morzu, na południe od Mandra i Nea Peramos. – To biblijna katastrofa. Nic nie zostało – mówi o powodzi Janna Krikouki, burmistrz położonego około 30 kilometrów do Aten miasteczka Mandra.
Powódź to efekt gwałtownych nawałnic które nawiedziły ten region w nocy z wtorku na środę. Niemal od razu zalane zostały drogi i budynki mieszkalne. Na zalanej autostradzie widać porzucone samochody, a poziom wody sięga miejscami nawet 3 metrów.
W regionie pracuje kilkuset strażaków i ratowników, którzy docierają do zalanych domówi i pomagają poszkodowanym.
Ulewne deszcze utrzymują się w Grecji od ubiegłego tygodnia i jak podają meteorolodzy, w najbliższych dniach nie nastąpi poprawa.
Czytaj też:
United Airlines nie będzie latać do Delhi z powodu toksycznego smogu