Incydent miał miejsce 2 stycznia na lotniskiu w Jackson (Missisipi), kiedy Haley Barbour przechodził przez bramki bezpieczeństwa. Polityk miał lecieć do Waszyngtonu jednak został zatrzymany przez ochronę.
Jak okazało się podczas kontroli bezpieczeństwa, miał w walizce broń. Barbour tłumaczył, że zapomniał o broni, którą w walizce umieścił jego asystent. – To tylko moja wina – komentował 70-letni polityk, jednocześnie chwaląc pracę służb na lotnisku, które sprawnie zajęły się sytuacją.
Kara za wniesienie na teren lotniska naładowanej broni zaczyna się od 3,920 dolarów. – Kolejnym razem będzie uważniejszy, przy sprawdzaniu mojej walizki – zapewnił były senator.
Czytaj też:
Strzelanina w kościele w Teksasie. Zginęło co najmniej 26 osób