Listy Manziarly odnalazł austriacki historyk Stefan Dietrich. Dają one szerszy obraz nie tylko kulinarnych upodobań Hitlera, ale także jego charakteru. Stefanowi Dietrichowi listy przekazała siostra Constanze. 23-latka opisywała w nich, że przed rozpoczęciem służby w Berghofie przeszła kurs „surowej diety” w klinice w Berchtesgaden.
Odmowa nie wchodziła w rachubę
Choć początkowo przygotowywała i przynosiła Hitlerowi posiłki z sanatorium w Bischofswiesen koło Berchtesgaden, gdzie pracowała, na prośbę wodza na stałe została włączona do służby w Führerhauptquartier. Manziarly trafiła do najbliższego kręgu dyktatora.
W listach Manziarly opowiada, że praca nad przygotowywaniem posiłków dla wodza jest „piekielnie trudna” i „ogromnym ciężarem odpowiedzialności, który musi ponieść”. Jednocześnie sama oferta pracy została określona jako „ta, której nie można było odrzucić”. Odmowa Hitlerowi nie wchodziła w rachubę. "Nic nie wyolbrzymiam, napotykam na niewyobrażalne trudności, których się nie da opisać" – pisze w listach Manziarly.
Kasza jaglana, twarożek, drobno posiekane grzyby
Hitler najczęściej żywił się kaszą jaglaną, twarożkiem z olejem lnianym, lubił też drobno posiekane grzyby. Z kolei na deser zwykł jadać po dwa jabłka, co czynił skrupulatnie od początku wojny. Lubił też ciasta, które musiały być przyrządzane według specjalnych receptur.
Przed samym upadkiem III Rzeczy, gdy Hitler wraz z najbliższymi współpracownikami przebywał w bunkrze, Constanze Manziarly przygotowywała dla zbrodniarza ostatnie posiłki. Ostatnim co jadł był makaron z sosem pomidorowym. Na kolację Manziarly zrobiła mu jeszcze smażone jajka z ubitymi ziemniakami, jednak Adolf Hitler popełnił już samobójstwo.