"Po wykluczeniu Aleksieja Nawalnego wyborów w Rosji nie można uznać za demokratyczne" – cytuje szefa MSZ poniedziałkowa "Rzeczpospolita".
Największym nieobecnym w rosyjskich wyborach był opozycjonista Aleksiej Nawalny, który chociaż nie miał szans na zwycięstwo, prawdopodobnie mógłby nieco zamieszać w wyborczej układance Kremla. Władze w Moskwie skutecznie zablokowały jednak politykowi możliwość kandydowania – na Nawalnym ciążą bowiem wyroki sądowe, co oznacza, że nie może on kandydować.
Sam Nawalny nawoływał do bojkotowania wyborów. Na niedzielnej konferencji prasowej polityk stwierdził, że jego sztab zapewnił 33 tysięcy obserwatorów w lokalach wyborczych. Nawalny twierdzi, że udało się zaobserwować "bezprecedensowe" naruszenia demokratycznych procedur.
Nawalny twierdzi, że ludzie byli zwożeni do lokalów wyborczych, a frekwencja podana przez oficjalne państwowe organy była wyższa niż to miało miejsce w rzeczywistości.
Czytaj też:
Odbiorą Rosji Mundial? Dworczyk: Temat pojawia się w rozmowach między dyplomatami różnych krajówCzytaj też:
Wybory w Rosji. Polskie MSZ: Głosowanie na Krymie nielegalne