Wybory prezydenckie trwają od poniedziałku do dzisiaj. Jak jednak podkreślają media, jedyną niespodzianką w tym głosowaniu jest frekwencja.
Chociaż bowiem oficjalnie kandydatów jest dwóch, w Egipcie nikt nie ma złudzeń, że obecny prezydent – Abdel Fatah al-Sisi nie przestanie pełnić swojego stanowiska. Drugi kandydat to znany z poparcia dla al-Sisiego polityk – Musa Mustafa Musa. Kilku innych kontrkandydatów, którzy zgłaszali chęć wzięcia udziału w wyborach, zostało albo aresztowanych albo zastraszonych i sami się wycofali.
"W Egipcie zaczyna się coś w rodzaju wyborów prezydenckich. Przy nich, nawet nawet te w Rosji będą wyglądać uczciwie" – podsumował głosowanie w Egipcie dwa dni temu na Twitterze były premier Szwecji Carl Bildt.
Generał al-Sisi władzę przejął w czerwcu 2014 roku po zamachu stanu. Trwające do dzisiaj trzydniowe głosowanie to w zasadzie dla prezydenta plebiscyt popularności. Zwolennicy władzy al-Sisiego podkreślają, że w czasie kiedy rządzi, w Egipcie panuje stabilizacja pomimo trudności gospodarczych, a jego przeciwnicy wskazują na łamanie praw człowieka. Wielu obywateli zdecydowało się na bojkot wyborów.
Czytaj też:
Egipt: Zamach na kościół. Nie żyje 10 osób. Udaremniono wybuch bomby
Czytaj też:
W Egipcie spadł balon z turystami. Jedna osoba nie żyje