Niemiecki Instytut Studiów Ekonomicznych, założony w roku 1925, to potężna i poważana jednostka badawcza z siedzibą w Berlinie, która zatrudnia kilkuset ekspertów zajmujących się szeroką paletą zagadnień. W ramach swej pracy, DIW publikuje raporty tygodniowe, które są wyczerpującymi analizami na ważkie tematy gospodarcze, polityczne i społeczne. Dokument, który ujrzał światło dzienne 4 lipca dotyczył kontrowersyjnego projektu Nord Stream 2. Niemieccy analitycy nie zostawili na tym przedsięwzięciu suchej nitki – stwierdzili wprost, że ekonomiczne podstawy do realizacji podbałtyckiego połączenia są wątpliwe, a Europie przynieść ono może głównie straty finansowe – opisuje portal Energetyka24. Jak wskazuje medium, według ekspertów thin; tanku poziom zdywersyfikowania źródeł gazu dla UE jest na tyle wysoki, że gwarantuje bezpieczeństwo energetyczne. Oznacza to, iż dodatkowa rura mająca (zdaniem jej orędowników) zapewnić Unii stabilne dostawy błękitnego paliwa jest niepotrzebna.
"Scenariusze polityk klimatycznych dla Niemiec prawie jednoznacznie zakładają, że udział gazu ziemnego w miksie energetycznym będzie w tym kraju spadać. Ze względu na niskie ceny energii elektrycznej w przewidywalnej przyszłości oraz z uwag na nadwyżkę mocy elektrowni konwencjonalnych tudzież dynamiczny rozwój źródeł odnawialnych i technologii magazynowania energii, gaz ziemny nie będzie odgrywał istotnej roli w energetyce. Spadnie także konsumpcja błękitnego paliwa na cele grzewcze oraz w przemyśle” – piszą autorzy raportu.
Energetyka24 zwraca uwagę, że dokument to zwrot w panującej dotychczas narracji niemieckich mediów i ekspertów w kontekście Nord Stream II.
Czytaj też:
Gorący start szczytu NATO. Trump krytykuje Niemcy, a za wzór stawia Polskę