– Przypuszczam, że ci ludzie nie chcą mieć kontaktu z uchodźcami. Może wiedzą lepiej od nas, co to za ludzie. Z pewnością wśród nich są tacy, którzy są migrantami ekonomiczni lub którzy uciekli przed prawem – mówi Šemsudin Sulejmanagić.
Jak informuje Deutsche Welle, o kryzysie mówi także urzędnik w kantonie uńsko-sańskim, zajmujący się turystyką. Potwierdza, że nastąpiło masowe anulowanie zakwaterowań i umów w minionym okresie, często w ostatniej chwili: – To nie jest jakimś wielkim problemem, ale powinno się o tym mówić. Trzeba zrozumieć ludzi pracujących w turystyce: dla nich jest to niekiedy całe ich życie. My też zainwestowaliśmy dużo pieniędzy w infrastrukturę, a teraz mamy sytuację, której sami nie zawiniliśmy. Kryzys migracyjny przyszedł na nasze podwórko.