Niektórzy się dziwili, że prezydent Andrzej Duda z pierwszą zagraniczną wizytą wybrał się do Estonii. Tymczasem prezydent Toomas Hendrik Ilves może być najbliższym sojusznikiem Warszawy w sprawach wschodniego zagrożenia.
Gdy dziennikarz brytyjskiej telewizji Sky News podczas wywiadu na żywo pomylił imię i nazwisko prezydenta Estonii, ten zdjął słuchawkę, pokręcił z dezaprobatą głową i zniknął sprzed kamery. Chociaż przewodzi krajowi, w którym mieszka mniej ludzi niż w Warszawie, Toomas Hendrik Ilves mocno sprzeciwia się lekceważeniu jego kraju.
Pewność siebie to niejedyna godna uwagi cecha estońskiego prezydenta. Łączy on w sobie zarówno cechy „prymusa” Unii Europejskiej, jak i osoby, która dobrze rozumie i podziela polskie doświadczenia oraz obawy przed zachowaniem Rosji. Estonia przoduje na obszarze postsowieckim w kwestii reform gospodarczych i społecznych. Jednocześnie jest jednym z niewielu unijnych krajów, w którym tak otwarcie mówi się o zagrożeniu ze strony Moskwy. Ilves stawia odważne i trafne diagnozy na temat prawdziwych intencji rosyjskich działań względem Europy Środkowo- -Wschodniej i piętnuje dwuznaczne postawy wielu zachodnich polityków wobec Rosji. (...)
fot. REUTERS/FORUM