Przyszłość polityczna Bretta Kavanaugha zależy od podziału głosów w senackiej komisji sądownictwa, która dzisiaj musi zadecydować której ze stron sporu wierzy.
Polityk oskarżony o gwałt
Brett Kavanaugh obecnie jest sędzią federalnego Sądu Apelacyjnego w Waszyngtonie i kandydatem prezydenta Donalda Trumpa na sędziego Sądu Najwyższego. Ze względu na jego konserwatywne poglądy wybranie go na sędziego Sądu Najwyższego ugruntowałoby przewagę konserwatystów i miałoby wpływ na kształtowanie prawa w Stanach Zjednoczonych na wiele lat. Posada sędziego SN jest bowiem dożywotnia, a decyzje SN są w USA niepodważalne.
Oskarżenia pod adresem Kavanaugha wystosowały w sumie trzy kobiety. Zeznająca dzisiaj przed senacką komisją Christine Ford, twierdzi, że na początku lat 80. podczas imprezy studenckiej, 17-letni wówczas mężczyzna miał ją napaść i próbować zgwałcić. Ford ze szczegółami opowiadała jak mężczyzna rzucił ją na łóżko, próbować zedrzeć z niej ubrania i zatykał jej usta. Kobieta twierdzi, że udało jej się uciec, ale jest pewna, że Kavanaugh chciał ją zgwałcić.
Ford nie ma dowodów, ani świadków na poparcie swojej wersji, ale o próbie gwałtu miała mówić podczas terapii, z które nagrania udostępniono w sprawie.
Podczas dzisiejszego przesłuchania zarówno Kavanaugh jak i Ford byli bardzo przekonujący i jak relacjonują amerykańskie media, ze łzami w oczach i łamiącym się głosem, obydwoje zapewniali, że są "stuprocentowo pewni" swoich wersji.
Decyzję w sprawie kandydatury na sędzie SN najpierw podejmuje senacka komisja, a następnie cały Senat.
Czytaj też:
Bill Cosby skazany. Słynny amerykański komik idzie do więzienia