Radykalizm rodzi się w więzieniu

Radykalizm rodzi się w więzieniu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Z Franco Robertim, szefem włoskiej prokuratury ds. walki z terroryzmem i mafią rozmawiają Anna T. Kowalewska i Piotr Kowalczuk

Anna T. Kowalewska i Piotr Kowalczuk: Terroryści z Państwa Islamskiego (Daesh) od dawna odgrażają się, że zdobędą Rzym i Watykan. Jak duże, pana zdaniem, jest to ryzyko?

Franco Roberti: Ostatnio, we współpracy z policją w Prisztinie, udało nam się zlikwidować planującą zamachy we Włoszech komórkę islamistów z Kosowa. To właśnie oni zapowiadali w Internecie, że Franciszek będzie już ostatnim papieżem. Zostali ujęci w chwili, kiedy dopiero przygotowywali zamachy terrorystyczne. Niedawno udało nam się również udaremnić wyprawę 10 włoskich ochotników, którzy zamierzali dołączyć do oddziałów Daesh w Syrii. Dzisiaj żaden kraj europejski nie jest wolny od ryzyka ataku terrorystycznego. We Włoszech niebezpieczeństwo takiego ataku jest może większe niż w wielu innych krajach europejskich, zważywszy dodatkowo na uroczystości z okazji Roku Świętego, ale – jak sądzę – mimo wszystko mniejsze niż we Francji czy Belgii. 

Czy to znaczy, że Włosi lepiej umieją sobie radzić z problemem islamskiego terroryzmu?

We Włoszech jest procentowo mniej muzułmanów, w naszych miastach nie ma dzielnic czy peryferii zamieszkałych niemal wyłącznie przez wyznawców islamu. Poza tym mamy wieloletnie doświadczenie w zwalczaniu terroryzmu. (...) Teraz mamy jednak do czynienia z nową odmianą terroryzmu, z terroryzmem molekularnym. Terroryści są rozproszeni, tworzą małe, niezależne od siebie grupki, powiązane ze sobą tylko za pośrednictwem social network, więc i my musieliśmy dostosować do nowych warunków nasze metody działania i  teraz śledzimy Internet. I taka obserwacja pozwala na wdrożenie dochodzenia w przypadku pojawiających się podejrzeń. Wprowadziliśmy również wiele instrumentów prawnych i przepisów, których wcześniej nie było, a które pozwalają na ściganie i aresztowanie osób podejrzanych o rekrutację, szkolenie i ułatwianie wyjazdu ochotników na „świętą wojnę” do Syrii czy Libii. (...)

Fot: MAXPPP/FORUM

Cały artykuł dostępny jest w 2/2016 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także