Za zamordowanie strażnika więziennego Rodney Berget został skazany na śmierć, a następnie stracony. Mężczyzna był ponoć tak pogodzony ze swoim losem, że przed egzekucją pozwolił sobie na dowcip.
To była pierwsza egzekucja w Południowej Dakocie od sześciu lat. 56-letni Berget zamrodował w 2011 roku strażnika podczas nieudanej próby ucieczki. Sąd skazał przestępcę na karę śmierci.
Wczorajsza egzekucja opóźniła się jednak o pięć godzin. Gdy skazany dotarł na miejsce pozwolił sobie na dowcip. Mężczyzna zwrócił się do zebranych i przeprosił ich za swoje spóźnienie. – Utknąłem w korku – wyjaśnił.
Chwilę później Bergetowi podano śmiertelny zastrzyk.
Warto dodać, że Roger James Berget, starszy brat mężczyzny, również został skazany na karę śmierci. Wyrok wykonano w 2000 roku.
Czytaj też:
Sprawa Tomasza Komendy. Świadek zamordowanyCzytaj też:
Zabójstwo 28-letniej Pauliny D. "Motyw zbrodni miał podłoże seksualne"
Źródło: nypost.com