Arsenał wuja Sama

Dodano:   /  Zmieniono: 
W Ameryce wolny rynek kończy się tam, gdzie zaczyna się branża zbrojeniowa. Waszyngton chucha i dmucha na swoją zbrojeniówkę, która dzięki temu nie ma sobie równych na świecie 

Andover to małe, senne miasteczko w stanie Massachusetts, 30 km na północ od Bostonu. (...) To właśnie tu mieści się kompleks przemysłowy Raytheona, czwartego co do wielkośći producenta broni na świecie (jego roczny obrót przekracza 20 mld dol.). Liczba zabezpieczeń nie pozostawia wątpliwości: Amerykanom bardzo zależy, żeby sekrety, które skrywa to miejsce, nie wydostały się na zewnątrz.

Koncern wyspecjalizował się w produkcji kierowanych pocisków rakietowych i obecnie jest ich największym producentem na świecie. (...)

Amerykanie z Raytheona biją się obecnie z międzynarodowym konsorcjum MEADS o kontrakt na dostarczenie Polsce rakietowych zestawów obrony przeciwlotniczej w ramach programu „Wisła”. Jego koszt to minimum kilkanaście miliardów złotych. „Wisła” jest najdroższym projektem modernizacyjnym realizowanym przez nasze wojsko. (...)

O wolnym rynku w amerykańskim sektorze zbrojeniowym nie ma mowy. W USA wciąż działa ustawa Buy American Act, przegłosowana jeszcze w 1933 r., w czasie wielkiego kryzysu. Ustawowo zobowiązuje ona rząd do preferowania krajowych dostawców uzbrojenia, co bardzo utrudnia konkurowanie zagranicznym koncernom.

Amerykański prezydent ma jeszcze na podorędziu tzw. poprawkę ExonFlorio z 1988 r. Wprowadzono ją w czasie, gdy pojawił się strach, że prężnie rozwijające się japońskie koncerny wykupią amerykański biznes. Daje ona amerykańskiemu prezydentowi prawo zablokowania każdej transakcji na amerykańskim rynku, jeżeli zostanie ona uznana za zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego USA. Szczególnie odnosi się ona do firm z sektora zbrojeniowego, które w ten sposób chronione są przed przejęciem przez bogatych zagranicznych inwestorów. (...)

Cały artykuł dostępny jest w 14/2016 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także