Dzisiejsze protesty w stolicy Belgii to przejaw sprzeciwu wobec polityki prowadzonej przez premiera kraju – Charlesa Michela. Chociaż wiadomo, że demonstracje w stolicy Belgii są powiązane z działaniami tzw. ruchu żółtych kamizelek we Francji, nie jest jasne, jakie były bezpośrednie przyczyny wybuchu dzisiaj tak gwałtownych protestów.
Po południu, kilkuset demonstrantów domagających się rezygnacji premiera Michela ze stanowiska, próbowało wedrzeć się do budynków rządowych. Kiedy policja próbowała uspokoić protestujących i zagrodziła im dostęp do siedziby rządu, w stronę funkcjonariuszy poleciały butelki, race, a także wyrywane przez demonstrantów znaki drogowe i kostki chodnikowe. Wcześniej policja zatrzymał grupę osób, która próbowała wedrzeć się na teren Parlamentu Europejskiego.
W starciach z protestującymi służby użyły gazu łzawiącego, a także armatek wodnych. Zatrzymano około 100 osób. Wiele z nich posiadało przy sobie niebezpieczne przedmioty m.in. młotki czy metalowe pręty.
Niespokojnie na ulicach Paryża
Chociaż francuski rząd zawiesił podwyżki podatku paliwowego, nie ustają również protesty we Francji. Dzisiaj na ulicach Paryża znowu doszło do starć demonstrantów z policją. Dotychczas tdo aresztu trafiło około 360 osób.
Czytaj też:
Francja: Kilkadziesiąt tysięcy policjantów, kilkuset zatrzymanych. Władza szykuje się na "żółte kamizelki"Czytaj też:
Uczniowie klęczeli przed policją z rękami za głowami. Szokujące nagrania z Francji