Jak zaznaczył Muench w wywiadzie dla dziennika "Tagesspiegel", ryzyko zamachu jest nadal realne. Potencjalnymi zamachowcami mogą być zarówno osoby mieszkające w Niemczech, które zradykalizowały się pod wpływem ideologii salafickiej, jak również powracający do kraju z Iraku i Syrii bojownicy tzw. Państwa Islamskiego.
Według szefa Federalnego Urzędu Kryminalnego za kilka lat z więzień zaczną po odbyciu kary wychodzić radykalni islamiści. Nadal istnieje też ryzyko radykalizacji uchodźców, którzy wskutek wojny i ucieczki doznali traumy i szukają duchowego oparcia, przez co są łatwym łupem dla radykałów. Urząd uznaje obecnie około 760 osób za zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju, a dalsze 475 za „mające znaczenie” dla bezpieczeństwa. 440 przebywa na terenie Niemiec, 130 z nich odbywa kary pozbawienia wolności.
Holger Muench w rozmowie z "Tagesspiegel" zapewnił, że niemieckie służby wyciągnęły wnioski z zamachu dokonanego dwa lata temu w Berlinie przez tunezyjskiego terrorystę Anisa Amriego, który zamordował 12 osób, a blisko 70 zranił.
Czytaj też:
Zamach w Berlinie. Niemcy odmawiają odszkodowania PolakowiCzytaj też:
Śmierć Polaka po zamachu w Strasburgu. Odznaczy go prezydent