Akcja ostatecznego „usypiania dzieci”
  • Tomasz P. TerlikowskiAutor:Tomasz P. Terlikowski

Akcja ostatecznego „usypiania dzieci”

Dodano:   /  Zmieniono: 
Już nie tylko starcy czy nastolatkowie, lecz także niczego nieświadome dzieci i niemowlęta. Eutanazizm w Holandii przekracza kolejne granice.

Gdy kilka lat temu zaczynałem używać terminu „eutanazizm” na określenie ideologii eutanazyjnej, usłyszałem, że nie powinienem przesadzać. – To zupełnie inne zjawiska – zapewniali mnie „eksperci”. – Niemcy hitlerowskie zabijały chorych bez pytania ich o zdanie, a tu trzeba być nie tylko śmiertelnie chorym, bardzo cierpiącym, lecz także trzykrotnie prosić o śmierć. Nie ma i nie może być związku między zbrodniczą akcją T4 a liberalnymi standardami Holandii czy Belgii – uzupełniali. Tyle że z biegiem lat coraz lepiej widać, że nie mają oni racji. Eutanazizm, u którego początków leżała ustawa dopuszczająca likwidowanie ciężko i nieuleczalnie chorych, obejmuje swoim działaniem kolejne grupy ludzi. Są wśród nich i chorzy na depresję, i osoby z szumami usznymi (tak, tak, takie też się zabija), i niemowlęta do pierwszego roku życia (tylko w 2013 r. zabito w Holandii – w oparciu o protokół z Groningen – 650 niemowląt, których istnienie rodzice i lekarze uznali za „obarczone niewyobrażalnym cierpieniem”). 

Od dwóch lat w Belgii można dokonywać eutanazji także dzieci (bez limitu wieku), a w Holandii jest to możliwe tylko od 12. roku życia. I to ma się jednak zmienić, ponieważ… holenderska minister zdrowia Edith Schippers właśnie przeznaczyła 400 tys. euro na badania nad dopuszczeniem eutanazji dzieci między pierwszym a 12. rokiem życia. (...)

Cały artykuł dostępny jest w 20/2016 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także