Po bójce z policjantami Dettinger sam zgłosił na policję. Francuz przekonuje, że całe zajście zostało sprowokowane przez policjantów, którzy zaatakowali jego żonę gazem łzawiącym. Mężczyzna ponadto twierdzi, że był świadkiem, jak służby atakowały innych protestujących.
Były mistrz Francji przekonuje, że bierze udział w demonstracjach dla emerytów, własnych dzieci oraz samotnych kobiet.
Na portalu Leetchi zorganizowano zbiórkę, aby wspomóc finansowo boksera. Francuzom udało się zebrać 114 tysięcy euro. Następnie jednak władze skrytykowały całe wydarzenie, a portal usunął zbiórkę.
Wiceminister równości Marlene Schiappa oceniła, że pomoc w zbiórce dla osoby, która pobiła policjanta, jest tożsama z współdziałaniem w samym akcie przemocy.
Czytaj też:
"DGP": Szykuje się protest żółtych kamizelek w PolsceCzytaj też:
Francja: Najnowszy sondaż druzgocący dla Macrona