We wtorek w Izraelu odbyły się wybory parlamentarne. Wstępne wyniki wskazują na triumf Likudu – partii Benjamina Netanjahu, która zbuduje większościową koalicję w przyszłym Knesecie. Według izraelskich mediów blok rządzący może liczyć na 65 ze 120 miejsc.
"To, że ten gangster Netanjahu utrzymuje władzę to bardzo zła wiadomość dla świata. W imię partykularnych interesów nie zawaha się przy pierwszej okazji doprowadzić Bliski Wschód do krawędzi wojny i popchnąć dalej, jak niemieccy sztabowcy po zamachu w Sarajewie" – skomentował wynik izraelskich wyborów Rafał Ziemkiewicz.
W 120-osobowym Knesecie żadna partia jeszcze nigdy nie zdobyła większości, dlatego rządy koalicyjne są w Izraelu normą.
Jeśli Benjamin Netanjahu pozostanie na fotelu premiera, będzie najdłużej urzędującym szefem rządu w 71-letniej historii Izraela i wyprzedzi Dawida Ben Guriona, który kierował krajem w latach 1948–1954.
Czytaj też:
Wybory w Izraelu: Partia Netanjahu wygrywa