Paweł Lisicki: Ukrzyżowanie
  • Paweł LisickiAutor:Paweł Lisicki

Paweł Lisicki: Ukrzyżowanie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Paweł Lisicki: Ukrzyżowanie
Paweł Lisicki: Ukrzyżowanie
Z książki Pawła Lisickiego, Kto zabił Jezusa? Prawda i interpretacje (Wydawnictwo m, Kraków 2013, s. 362 - 364):

Kiedy padły słowa „Ibis ad crucem” [Wstąpisz na krzyż -red.], musiały wzbudzić wśród obecnych grozę. Ukrzyżowanie bowiem uważano za karę najokrutniejszą i najbardziej haniebną.

„Dla ludzi świata starożytnego, Greków, Rzymian, barbarzyńców i Żydów – pisał Hengel (Crucifixion, s. 22) krzyż nie był czymś obojętnym, był po prostu jednym z wielu rodzajów śmierci. Był rzeczą całkowicie skandaliczną, «obsceniczną» w pierwotnym tego słowa znaczeniu. Ukrzyżowanie było uważane za kwalifikowany rodzaj kary. Co się tyczy jej surowości, ukrzyżowanie może być porównane tylko z «popularną rozrywką» rzucenia ofiar dzikim zwierzętom (bestiis obici)” - twierdzi niemiecki teolog. W przeciwieństwie jednak do takiej rozrywki ukrzyżowanie było karą stosowaną znacznie bardziej powszechnie; można je było przeprowadzać wszędzie, podczas gdy bestiis obici wymagało areny miejskiej i koniecznych udogodnień. Oczywiście, dodaje Hengel, ukrzyżowanie także mogło służyć jako „popularna rozrywka”. Niemiecki teolog udowodnił, że rzymski świat jednomyślnie niemal uznawał ukrzyżowanie za przerażająca ohydną karę. Dlatego nie wspominają o niej niemal inskrypcje. Do takiego stopnia kara ta budziła przerażenie i strach, pokazuje przykład pism Cezara. „O ile się nie mylę – pisze Hengel – to słowa crux lub patibulum wcale nie pojawiają się u Cezara, i to nie dlatego, że nie używał on ukrzyżowania jako kary (…), lecz ponieważ nie chciał o tym pisać. (…) Krzyżowano często i wielu miejscach, szczególnie w czasach rzymskich, lecz kulturalny świat literacki nie chciał mieć z tym nic wspólnego i z reguły milczał na ten temat”.

Inaczej niż w Persji czy Kartaginie – krajach, gdzie ją pierwotnie stosowano – w Rzymie była to typowa kara niewolników, zbrodniarzy i niespokojnych elementów w buntowniczych prowincjach, takich jak Judea. „Określenie «kara niewolnicza» (servile supplicium) pojawia się u Waleriusza Maximusa, współczesnego Tyberiuszowi, u Tacyta, u dwóch autorów Historia Augusta i w opisie okrutnego torturowania na śmierć u Liwiusza” - pisze Hengel (s. 51). Cyceron w jednej z mów Przeciw Werresowi nazwał ukrzyżowanie „karą najokrutniejszą i najpotworniejszą (…), najwyższą i ostateczną karą niewolników” - zauważyli polscy teologowie (Jezus i Ewangelie w ogniu dyskusji, s. 257). Gdzie indziej Cyceron pisał: „Już samo słowo «krzyż» powinno pozostać daleko nie tylko od ciała obywatela rzymskiego, lecz także od ich myśli, oczu, uszu”. Groza towarzysząca śmierci na krzyżu była taka wielka, że trzeba było kilku wieków rozwoju chrześcijaństwa, żeby to narzędzie kaźni przemieniło się w symbol wiary. Jeśli chodzi o obraz ukrzyżowanego Jezusa, jeśli tylko sześć wizerunków z okresu między II a V w. Jeden z najstarszych, mały, drugowieczny, wyryty na klejnocie z jaspisu, może i być dziełem gnostyckim; ukazuje nagą, skręconą ukrzyżowaną postać bez świadków i dlatego być może wyśmiewa ortodoksyjną wiarę chrześcijańską w śmierć Jezusa.

Głównym powodem powszechnego stosowania tej kary była niezwykle wysoka skuteczność jako środka odstraszającego; wykonywano ją, oczywiście, publicznie. Ukrzyżowanie doskonale zaspokajało prymitywną rządzę zemsty i sadystyczne okrucieństwo poszczególnych władców oraz mas. Zwykle łączyło się z innymi formami tortur, w tym z biczowaniem. „Przez publiczne pokazywanie nagiej ofiary w ważnym miejscu – na skrzyżowaniu dróg, w teatrze, na wzgórzu, w miejscu przestępstwa – ukrzyżowanie także oznaczało jej największe możliwe upokorzenie, co miało wymiar numinotyczny. Pamiętając o Pwt 21,23, szczególnie Żydzi byli tego wyjątkowo świadomi. Ta forma egzekucji bardziej niż każda inna budziła skojarzenia z ideą ofiar z ludzi, myśl o której nigdy całkiem w starożytności nie została wyeliminowana” - podsumowuje M. Hengel (Crucifixion).

Skazańcowi w czasie drogi na miejsce stracenia albo zawieszano tabliczkę na szyi albo niesiono ją przed nim. Wypisana była na niej wina, tak żeby wszyscy wiedzieli, za co spotkał go taki los. Zgodnie ze zwyczajem powód oskarżenia wypisywano na tablicy i pokazywano na tablicy i pokazywano je w drodze na miejsce egzekucji (Swetoniusz, Caligula 32,2 i Domitian 10,1; Dio Cassius 54.3.7). Czasami ofiara sama niosła tabliczkę przywiązaną do szyi, dźwigając krzyż na miejsce stracenia. Chociaż zgodnie z rzymskim i żydowskim zwyczajem wyroki śmierci wykonywano poza granicami miasta, wybierano najbardziej zatłoczone drogi, tak by karę mogła widzieć jak największa grupa ludzi. Im większe poniżenie, im większe odarcie z godności, tym większy winien być strach u patrzących. Przyczyniało się do tego też odarcie skazańca z szat. Nie ma pewności, czy Jezus szedł, a następnie umierał całkiem nagi, jak chciał obyczaj rzymski, czy też uwzględniono wrażliwość żydowską i pozwolono Mu zachować przepaskę biodrową. Po przybyciu na miejsce stracenia do stojącego tam pala przymocowano, zapewne razem ze skazańcem, belkę, którą niósł. Sądząc z opisu Ewangelii Jana, Jezusa przybito do krzyża. Taki sposób wykonania kary potwierdza odkrycie dokonane w Giv'at ha-Mivtar, tuż obok grobu Szymona Sprawiedliwego w Jerozolimie. Znaleziono tam osiem ossuariów zawierających kości 20 ludzi. W jednym z nich, wśród kości trzech innych, w tym małego dziecka, były kości mężczyzny, blisko 30 lat, z zachowanym gwoździem w przebitej stopie. Nad głową Jezusa zapewne pojawiła się tabliczka winy, titutulus, który być może niesiono przed Nim w drodze na Golgotę. Przyczyną śmierci, w sensie medycznym, był zapewne szok wywołany odwodnieniem i utratą krwi.

Kolejny fragment książki - już w Wielką Sobotę!

Czytaj także