Wysłaliśmy Rosji jasny sygnał

Wysłaliśmy Rosji jasny sygnał

Dodano:   /  Zmieniono: 
Z Witoldem Waszczykowskim, ministrem spraw zagranicznych rozmawia Marcin Makowski

MARCIN MAKOWSKI: Cztery bataliony na flance wschodniej, brygada pancerna USA i dowództwo na poziomie dywizji w Polsce, kolejne jednostki formowane na bazie sił stacjonujących w Rumunii, patrole powietrzne nad państwami bałtyckimi… W Warszawie spełnił się scenariusz marzeń?

WITOLD WASZCZYKOWSKI: Uzupełnijmy to jeszcze wojskami szpicy, brygadą amerykańską i bazą tarczy antyrakietowej w Redzikowie, a okaże się, że nie mówimy tylko o kilku batalionach. W niektórych momentach w Polsce może stacjonować nawet 10 tys. żołnierzy NATO. To istotne wsparcie bojowe, straszak na akcje zaczepne i działania hybrydowe. Dla nas to geostrategiczna zmiana bilansu sił na Wschodzie, a więc scenariusz, do którego od czasu Newport konsekwentnie zmierzaliśmy.

Tylko co może kilka tysięcy żołnierzy wobec potencjału militarnego Rosji? Jak rozumiem, rozlokowanie batalionów ma raczej wymiar symboliczny?

Te siły, mówiąc językiem wojskowym, nie są od tego, żeby wygrać wojnę, ale aby odstraszyć i ewentualnie powstrzymać w zarodku konflikt o niskiej intensywności hybrydowej. Dzisiaj, w dobie rozwoju technologii satelitarnej, nie da się zupełnie zaskoczyć przeciwnika. Dużą koncentrację lub rozmieszczanie wojsk przy granicy i tak zobaczylibyśmy z odpowiednim wyprzedzeniem. Bataliony NATO w państwach bałtyckich mają uniemożliwić powtórzenie rozwoju wypadków, które znamy np. z Krymu. (...)

FOT. RAFAŁ OLEKSIEWICZ/REPORTER

Cały wywiad dostępny jest w 29/2016 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także